"Brimstone" to pięknie nakręcona historia udręki i emancypacji pewnej młodej kobiety na amerykańskim pograniczu, na nieszczęście dla widza pogrzebana przez przerysowane postacie i buzujące gdzieś pod stopami "ideolo". O ile film zaczyna się bardzo porządnie, o tyle ostatni akt to właściwie ucieczka bohaterki przed Jasonem Voorheesem w sutannie. Komiksowy plakat jest tu zresztą bardzo znamienny.
Na plus idzie świetna Dakota Fanning (naprawdę polecam śledzić karierę tej ptaszyny) oraz urokliwe amerykańskie plenery. Guy Pearce się tym razem nie popisał - jego wydumana kreacja pastora-mordercy-psychopaty-pedofila-sadysty-bigota wzbudza w pewnym momencie już tylko śmiech.
Ode mnie 5/10, chociaż i tak zachęcam do seansu - warto chociażby dla solidnej strony wizualnej.