Czytając poniższe recenzje odnoszę wrażenie, że oglądałem jakiś inny film. Mocno przekombinowane sceny, niezrozumiałe "środki artystyczne", jakby autor chciał koniecznie pokazać, że jest wielkim, innym od wszystkich artystą, a wychodzi kompletna żenada. Puste krajobrazy, bezsensowne zbliżenia na twarze. Nawet biorąc pod uwagę manierę filmów lat 60-tych, która na tym własnie polega, to nie da się tego po prostu oglądać. Były to trochę inne czasy i większość filmów trzymała się przyjętej konwencji komedii, westernu czy akcji, realizowanej na nasze czasy dosyć prostymi środkami (zwłaszcza kino włoskie), to tu jednak dość mocno to zgrzyta. Niektórzy np. nie są w stanie oglądać wczesnych filmów z Luisem de Funesem, bo są do bólu przewidywalne, ja jestem fanem tej konwencji.
Jak dla mnie to dla zagorzałych fanów gatunku.