Główna koncepcja chęci wczepienia implantu chybiona. Kto chciałby mieć urządzenie, które rejestruje całe życie? Zero prywatności. Poza tym mnóstwo banałów i błędów jak np. obrazy po urodzinach, a przecież niemowlak dopiero po kilku miesiącach zaczyna dobrze widzieć. Ogólnie nuda i porażka więc nie ma co się za dużo rozpisywać.
Dokładnie. Sama idea filmu jest bez sensu. Aż nie nie chce mi się wypisywać jej głupoty.
" przecież niemowlak dopiero po kilku miesiącach zaczyna dobrze widzieć."
Niemowlak dopiero po kilku miesiącach zaczyna dobrze INTERPRETOWAĆ to co widzi - oko ZAWSZE widzi tak samo, a to mózg musi nauczyć się naprawiać zniekształcenia wywołane przez niedoskonałość gałki ocznej...
Więc radzę powrót do szkoły... Oko podaje obraz zniekształcony i odwrócony, a mózg dopiero UCZY SIĘ poprawnie go interpretować... dlatego niemowlaki mają problem z kordynacją
Sama gałka oczna nie ulega zmianom. Wykształca się jedynie umiejętność interpretowania tego co się widzi (odwrócenie obrazu w mózgu, interpretacja jasności i odległości położenia przedmiotów) nabycie tych umiejętności pomaga dziecku (mózgowi - nie odbywa się to świadomie) wydawać odpowiednie polecenia dla gałki ocznej - takich jak: rozszerzanie źrenicy, łapanie ostrości itp.
1. poproszę o źródło tych informacji
2. nie pamiętam już filmu, ale gdzie wszczepiano implant rejestrujący, w oko czy w mózg?
1. Trudno jest doszukać się tego czego uczono mnie jakieś 6 lat temu... Jednakże to co mogłeś zrobić sam zrobiłem ja i znalazłem w internecie: np. "Niemowlę w pierwszych tygodniach życia porusza oczami, wodzi wzrokiem po przedmiotach. Jednakże widzenie to nie tylko rejestrowanie obrazów, ale również ich interpretowanie. A tego mózg niemowlęcia musi się dopiero nauczyć" źródło: http://babyonline.pl/?page=niemowle_wspieranie_rozwoju_zmysly_artykul&cmn_id=194 2
Oczywiście tego uczono w gimnazjum i szkole średniej... Dodatkowe źródła to książki do nauki biologii np. z wydawnictwa Operon
2. Wszczepiano go w mózg jednak bez precyzyjnego określenia jego położenia... mógł być podłączony np. do nerwów przenoszących sygnał z gałki ocznej i sam mógł odpowiednio go interpretować - "obrabiać"...
1. Tekst chwilę za tym zacytowanym przez Ciebie: "Nie tylko sama gałka oczna, ale i mięśnie wokół oka potrzebują czasu, by osiągnąć pełnię swoich możliwości." - świadczy to o tym, że oko wcale idealnie nie rejestruje obrazu a dzieje się to z czasem. Tak więc cały czas stoi na moim :)
2. Kto tam wie co scenarzysta wymyślił.
1. Oczywiście ;) Chodzi o ćwiczenie mięśni, oka jak i umiejętności przystosowawczych oka, jednakże oko od początku rejestruje obraz - zapewne nie wyraźny w każdym szczególe, jednakże wystarczający by uzyskać z niego jakieś obrazy z życia ;)
2. No tak, ale to pozwala na wolną interpretację.
Pozdrawiam.
A tak na margiensie: Szczęśliwego Nowego Roku!
Możemy się tak przekomarzać długo bo to czysta fantastyka :)
Również wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
Pozwolę sobie wtrącić;) Pseudoautochton, wątpię, czy to "czysta fantastyka" . Bez problemu w tej chwili naukowcy potrafią sterować gołębiem, któremu do mózgu podłączyli implant. Wydaje mi się, że naukowcy opanowują powoli też technikę, która właśnie ma miejsce w filmie " Wersja ostateczna ", czyli rejestrowanie na sztuczny dysk tego, co widzi stworzenie z podłączonym do nerwu implantem. Fikcja staje się dostępna ;) Co prawda, nie dla zwykłych zjadaczy chleba, ale gdzieś, daleko w labolatoriach robią takie rzeczy... Pozdrawiam
"Kto chciałby mieć urządzenie, które rejestruje całe życie? Zero prywatności."
Zgodzę się, jednakże zapominasz o drobnym szczególe - to rodzice decydowali czy zostanie on wszczepiony dziecku... A myślę, że znalazłoby się sporo chętnych rodziców....
daj spokój, kto by chciał robić dziecku coś takiego? zwłaszcza, że nie służyło to do nadzoru dla pociechy, ale było dla niego prezentem, bez sensu...
a mało to mamy anomalii na świecie? Myślę, że wśród kilkumilionowych społeczeństw znalazłoby się wystarczająco dużo chętnych by utrzymać firmę ;)
Popieram ;) W trakcie oglądania nasunęła mi się nieprzyjemna myśl - co by było, gdyby taka firma faktycznie powstała... I wydaje mi się, że znalazło by się aż zadziwiająco dużo chętnych.
Jest wiele lepszych filmów, niemniej jednak The Final Cut jest z gatunku tych, które warto obejrzeć. Nie spodziewajmy się naszpikowanych efektami specjalnymi scen ani jakiejś wartkiej akcji, ale nie skreślajmy go też od razu, mimo że niektórym może się dłużyć i na początku troszkę ciężko załapać o co chodzi ;)
Mimo to jednak - polecam :)
I pozdrawiam serdecznie ;]
ja byłbym chętnym, wiele sytuacji przydałoby się później odtworzyć, no a w chwili śmierci niech się automatycznie skasuje, a sam film, cóż uciąłem sobie drzemkę w trakcie...
Natka125r, jak podobał się Final Cut, powinnaś oglądnąć Repo Man, jeśli jeszcze nie widziałaś - taka mała wzmianka ;) Pozdrawiam
A ile ludzi zachwyca się programami typu reality show? Wiem, że to nie to samo, ale tam już jest swego rodzaju brak prywatności plus odpowiednia reklama całego programu i oglądalność rośnie. Po jakimś czasie takie programy zaczną się nudzić i trzeba będzie wymyślić coś nowego. Obawiam się, że przy odpowiedniej częstotliwości reklam wytworzono by nowy trend polegający właśnie na wszczepianiu czegoś takiego dzieciom, a jak coś staje się modne...
Wystarczy zobaczyć co ludzie wstawiają na portale społecznościowe, np. zdjęcia w samej bieliźnie. Niektórzy każdy szczegół z życia, muszą przekazać widowni, jakby to kogoś obchodziło kto zaspał, a kto co zjadł na obiad. Też mi się wydaje, że firma znalazłaby grupę odbiorców, szczególnie w Japonii, gdzie ludzie łatwo podążają za dziwnymi trendami (cmentarze dla zwierzątek tamagochi, sylikonowe dyski wszczepiane w czoła itd.)
Dokładnie, większość ludzi ma w dupie swoją prywatność i sama podaje najdrobniejsze szczegóły nie zastanawiając się nawet nad niebezpieczeństwami. Baza takiego facebooka to o wiele większa i bardziej szczegółowa kopalnia wiedzy o obywatelach niż archiwa STASI. A co najśmieszniejsze to ludzie podają te wszystkie informacje z własnej nie przymuszonej woli.