Może i zakończenie zrobiłoby na mnie jakieś wrażenie gdybym nie widział "Fight Club". Cały film to taki płytszy "Podziemny Krąg" o hackerach. Jedyny mindfak jaki miałem to to, czy twórcy chamsko ukradli pomysł, czy ma to być jakiś ukłon w stronę filmu Finchera, ale stawiam na to drugie bo w którejś ze scen widziałem plakat "Fight Club". Mimo to lekkie zmieszanie co do tego pozostało.
Popieram w całej rozciągłości. Mniej więcej po 15 minutach powiedziałem swojej dziewczynie, że sposób realizacji i narracji jest łudząco podobny. Widzę, że nie tylko ja to zauważyłem.
Plakat to był ukłon w stronę Davida Finchera! Tak jak Fri3nds to aluzja do sieci F2F. W filmie główny bohater znał Podziemny krąg i swoją intrygę poparł i dopiął "szaleństwem" zauważonym w kinie. To zaskakujące, że Niemcy zrobili niewiele słabszy film. Bardziej minusem jest to, że hakerstwo nie wygląda tak, że darknet nie wygląda tak, ale to miał być w końcu thriller więc należy przymknąć oko na realność:)