Obejrzałem ten film tuż przed zajęciami o systemach medialnych na świecie, gdzie mam szczególnie zgłębić temat włoskiej telewizji... Niestety, nie dowiedziałem się za wiele. Film jest dość efektowny estetycznie, muzyka i montaż tworzą specyficzną aurę, ale na tym atuty się kończą. Nie wiem zresztą czy to atut w wypadku filmu dokumentalnego poświęconego takiej tematyce... Każdy, kto spodziewa się wnikliwej analizy powiązań ustroju politycznego z własnością medialną będzie rozczarowany. Zamiast tego pop-socjologia. Zadowoleni będą ci, którzy lubią unikalną poetykę filmów dokumentalnych, nie zależy im na faktach, ale na wrażeniach wizualnych. Niestety, film jest niespójny, niekonsekwentny, są błędy w kompozycji, brakuje klamry, puenty... Pozostaje wrażenie chaosu.
Jeżeli szukasz wnikliwej analizy powiązań ustroju politycznego z własnością medialną w filmie dokumentalnym(KTÓRY JAK KAŻDY "FILM" POWINIEN POSIADAĆ ZNAMIONA SENSACYJNOŚCI ABY GO KTOKOLWIEK KUPIŁ BO LUDZIE ZA DARMO FILMÓW NIE ROBIĄ) to z pewnością jesteś bardzo dobrym studentem na studiach prywatnych, dziękuje, pozdrawiam, zalecam czytanie książek w tym temacie :)
Panie Szefczyk, to trochę krzywdząca i niczym niepodparta opinia. Swoich studiów na PUBLICZNEJ uczelni nie skończyłbym bez czytania literatury przedmiotu. "Wideokrację" polecił jeden z prowadzących (który na każdym wykładzie rzucał po 2-3 tytuły, czy to książek, czy filmów, jako uzupełnienie), poza tym na festiwalu filmowym rozmawiałem chwilkę z Manuelem Albertem Claro odpowiedzialnym za zdjęcia, więc miałem co najmniej dwa powody, by to obejrzeć. Poza tym założenie, że każdy dokument ma być sensacyjny... Naprawdę? Jeśli oglądasz jedynie dokumenty w sobotę popołudniu na kablówce o tym, że Jezus był kobietą, albo o pozaziemskich cywilizacjach budujących piramidy, to faktycznie możesz mieć takie wrażenie. Polecam zgłębić hasło "film dokumentalny", choćby i na tym serwisie - możesz być zaskoczony.
Brak tła nie pozwolił ocenić jak mocno wszechwładza telewizji i Berlusconiego wpływa na to społeczeństwo.
Wszyscy bohaterowie są po prostu antypatyczni i wyrachowani bądź naiwni. Myślę, że we Włoszech miał ten film zgasić aurę telewizyjnych półbogów. My inaczej to oceniamy, bo dla nas są to postacie anonimowe. Do tego na szczęście jesteśmy urodzonymi sceptykami.
Wyobraża sobie ktoś aby do Wojewódzkiego (czy innego ułom-inteligenta) ustawiały się tłumy. U nas się nie gwiazdorzy -- jeszcze.
Ale poczekajmy, jeśli chodzi o telewizję idziemy włoskim szlakiem....