Tak jak w "Cenie strachu" pierwsze 20 minut filmu jest czymś w rodzaju wstępu, służy krótkiemu przedstawieniu postaci. A dalej, już do końca filmu, Clouzot spokojnie i wytrwale rozczłonkowuje widza, nie pozwalając mu oderwać wzroku od ekranu. Nie przeszkadza w tym nawet jeśli uda się domyśleć zakończenia przed oficjalnym rozwiązaniem zagadki (ale czy jest takie (!)). Sama końcówka końcówki to już czysta zabawa filmem i widzem, a mi taka zabawa podoba się bardzo.