w pewnym momencie oglądania zaczęło mi się wydawać, jakby ten film ktoś kręcił za karę.
Nie ma w nim ani jednej zapadającej w pamięć sceny, dialogu, wszystko jest kręcone "na
odpierd*l". Gdyby nie Bullock, ten film miałby ocenę 5-6, zresztą nie mam pojęcia skąd tak
wysoka średnia. Typowo amerykańska ckliwa produkcja, niczym nie zaskakuje, już po 10
minutach można łatwo wykminić jak cała historia się potoczy i zakończy.