(...) potem wiesza czarnego na drzewie...przebiera się w białe prześcieradło i podpala krzyż....
Takie wnioski można wysnuć z tych " wypocin" strzeszczającego. Po raz kolejny dochodzę do wniosku, że albo autor filmu nie widział albo na nim spał, albo opowiedział mu fabułę kretyn.
W filmie, oczywiście, wątki takie się pojawiają, ale stanowią jedynie tło ważniejszych spraw - dorastania chłopca w domu, gdzie ojciec kocha go i rodzinę nad życie, jednak nie potrafi okazywać uczuć. Poprzez dryl i dyscyplinę chce wpoić mu zasady życia, które jest okrutne i uczynić z chłopca kogoś, kto poradzi sobie w życiu, gdy jego zabraknie. Taka jest wymowa filmu - ja go tak odebrałem - może dlatego, że odebrałem go bardzo osobiście. Może jednak dla innych to reportaż z życia rasistów... czasami sam nie wiem...
Masz rację moim zdaniem. Bardzo podobnie go odebrałam. Kwestia rasizmu też jednak jest ważna, bo dotyczy przyjaźni między chłopcem a owym murzynem a traktowania Go przez innych w tym stosunek Bulla Meechum do Niego. Jego zachowania były kierowane w dużej części owym rasizmem i jeden z najważniejszych wątków filmu się na tym opierał. Jednak sam rasizm rzeczywiście z całą pewnością nie był najważniejszym wątkiem w filmie. Czasem niektóre streszczenia są nieudolne, jednak do obecnego ja się oczywiście nie mogę doczepią i nie wyciągnęłam takich wniosków jak Ty.