Bardzo zawiła. Można się pogubić. Dużo nazwisk, dużo postaci. Z jednej strony jest fajnie, bo czujemy się niczym Marlowe, który do samego końca ma wątpliwości, z drugiej strony intryga jest jednak zbyt skomplikowana, a nawet odniosłem wrażenie, że czasami skomplikowana na siłę i nieco naciągana. Reżyser trochę za bardzo przesadził, aczkolwiek film mocno wciąga. Przez cały czas jest tajemniczy i ciekawy. Świetne są dialogi. Znakomicie zagrał Humphrey Bogart. Gdyby nie Bogart, nie wiem czy film byłby równie interesujący. On jest stworzony do takich ról, a ta w "Wielkim śnie" jest jedną z jego najlepszych. Żeby tylko ten scenariusz nie był tak bardzo poplątany...
Film świetny, a Bogart oczywiście pokazuje w nim wielka klasę. Też odniosłem wrażenie że fabuła i intryga są jednak troche na siłe przekombinowane, co sprawia że w pewnym momencie sam miałem poważny problem żeby dojść "do ładu" kto z kim, gdzie i dlaczego.
Podobno ani aktorzy, ani scenarzysta, ani nawet sam Chandler nie potrafili odpowiedzieć, o co dokładnie w filmie chodzi...
Przekombinowany i archaiczny. Ja wiem, że to wielki klasyk i w ogóle, ale mnie mocno zawiódł ten film. Oprócz tego, że jest - tak jak właśnie napisałeś - przekombinowany, to jeszcze na dodatek posiada wiele wad tak typowych dla starego kina: manieryczne aktorstwo, sztuczne i nieciekawe dialogi i sytuacje...
Polecam raczej "Sokoła maltańskiego", "Podwójne ubezpieczenie", "Zabójstwo" (choć to już heist movie), a z nowszych oczywiście "Chinatown" i "Żar ciała".
Nieciekawe dialogi?! Według mnie w tym filmie dialogi były wręcz doskonałe! :) No ale cóż, powiedzmy, że kwestia gustu, tak jak w sprawie aktorstwa, które ja również uwielbiam i nie uważam go za wadę filmów z tamtych czasów, raczej za zaletę :) "Wielki sen" jest świetny, intrygę zrozumiałem (muszę mieć wyjątkowo wysokie IQ ;)), choć w jednym się zgodzę - "Podwójne ubezpieczenie" jest jeszcze lepsze, ba! to najlepszy film noir, jaki widziałem!
Ja jednak za najlepszy noir w historii uważam "Sokoła Maltańskiego". Ale tak, "Podwójne ubezpiecznenie" jest równie doskonałe, choć zabrakło mi tu trochę bogartowskiego humoru i jego ciętych puent.
Skoro tak lubisz "Podwójne ubezpieczenie", polecam ci "Żar ciała", świetny noir z lat 80. bardzo do "PU" podobny (choć nie taki sam).
Tu możesz przeczytać więcej:
http://www.filmweb.pl/topic/1144763/Minirecenzja.html