No nie wszystko w tym filmie zagrało. Po pierwsze cały "set up zemsty" jest jak przeklejony z gry ( np "Assassins Creed" czy "Ghost of Tsushima"), co daje się aż za mocno odczuć już od początku seansu. Scenariusz jest prosty, wtórny... a i tak ma luki. Odbiór psuje rozwarstwiona, trochę nie do końca uporządkowana estetyka/montaż. Leci sobie a tu nagle pojawiają się napisy (w tym momencie ktoś w kinie, za moimi plecami krzyczy "to już?" ). Film chwilami chce być fantasy, zaraz przeskakuje do "realistycznej historii o człowieku pradawnym ", i tu ,to nie do końca spójne połączenie tworzy lekki dysonans, traci na wiarygodności. Przy wypełnionych po brzegi testosteronem monologach czy zwierzęcych okrzykach alfa musiałem się hamować od mimowolnego śmiechu...a chyba nie taki miał być efekt ? Parę razy aktorzy wypowiadający swoje kwestie dzielili zdanie na pół, jak osoba która nie potrafi czytać... serio? to bolało. Aktorsko pani Kidman roli życia raczej nie odegrała , pan Bang również. Reszta może być, mimo że czasem miałem wrażenie że oni też tłumią w sobie wybuchy śmiechu). Sceny akcji na obecne czasy bez polotu, a okazjonalnie również śmieszne ( Markowane uderzenia jak w zwolnionym tempie, niezbyt wyrafinowana choreografia walki). Tak wiem, niski budżet. Na plus zdjęcia (chociaż niekiedy gubi ostrość i zastanawiałem się czy ślepnę ) i muzyka. Można obejrzeć, ale jak na pana Eggersa to chyba liczyłem na coś bardziej ambitnego.