PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=763812}
7,4 56 310
ocen
7,4 10 1 56310
7,0 15
ocen krytyków
Wind River. Na przeklętej ziemi
powrót do forum filmu Wind River. Na przeklętej ziemi

Szkoda, że takie perełki trafiają się raz na kilkaset w tym zalewie tandetnej szmiry w rodzaju zabili go i uciekł, gdzie bohaterowie z plastiku nie mają żadnej historii lub dającej się uzasadnić zrozumiałymi dla każdego przeciętnego śmiertelnika doświadczeniami osobowości. Sama historia niby banalna - gwałt dokonany w przypływie szaleństwa wywołanego nudą, nadmiarem alkoholu i poczuciem bezkarności, prowadzi do dalszej eskalacji w chwili, gdy sprawcy czują, że zostali zdemaskowani.
Jedną z większych zalet filmu jest to, że łamie on wiele obiegowych i nieprawdziwych wyobrażeń o mechanizmach działania instytucji, które uważamy za sprawnie działające, według ich teoretycznego projektu, w który nauczyliśmy się wierzyć wskutek wieloletniej propagandowej obróbki i tresury. Ten obraz burzy te mity, urealniając aż do bólu najbanalniejsze pod słońcem prawdy - że w warunkach ekstremalnych, nie liczą się żadne tam najbardziej doskonale rzekomo zaprojektowane paragrafy i zasady, jeżeli nie będzie nikogo, kto będzie miał siłę je wyegzekwować, czyli przypomina się stara bajka biskupa Krasińskiego, kiedy to owca pyta stado wilków, jakim prawem chcą ją rozszarpać i pożreć, i dostaje najprostszą, ale jakże konkretną odpowiedź - boś smaczna, słaba i w lesie.
I najbardziej przemawiający przykład widzimy tu już w pierwszych scenach, gdy nieopierzona agentka FBI przybywa do kompletnie obcego sobie świata, świata zamkniętego w swoich niezwykłe surowych zasadach i w zasadzie odciętego od świata zewnętrznego, który jeszcze jako tako rozumie. Już sama surowość klimatu sprowadza ją na ziemię i pokazuje jej własną bezbronność, a do tego dochodzą jeszcze różnice kulturowe, które sprawiają, że mimo posiadania swojej teoretycznie olbrzymiej władzy, traktowana jest z lekceważeniem i pobłażliwością, z czego zdaje sobie sprawę i musi to zaakceptować rozumiejąc, że znalazła się w świecie, w którym samodzielnie i bez pomocy tych ludzi nie potrafiłaby przeżyć być może kilku godzin po wyjściu spod ciepłego dachu. Zaczyna do niej docierać też to, że jej los nie obchodzi nawet jej własnych przełożonych ( bo nie obchodzi ich również los miejscowych Indian w rezerwacie) - ot, wysłali ją na odczepnego do "fuchy" w jakiejś dzikiej i nieprzyjemnej dziurze, do której nikomu lepiej ustawionemu nie chciało się jechać i odmrażać tyłek w zaspach - a miejscowi, mający większy kontakt z rzeczywistością i większe życiowe doświadczenie, wiedzą to jeszcze lepiej od niej.
Wszystko to pokazuje nam po raz kolejny, że nie istnieje żadna gwarantowana z urzędu sprawiedliwość w ramach teoretycznie zaprojektowanych i opisanych tomami prawniczej literatury instytucjach, tylko każdy dostanie jedynie to, co będzie w stanie w danych warunkach wywalczyć - na śmierć i życie, bo działanie teorii nauczanych na uniwersytetach kończy się tam, gdzie przewagę liczebną mają ci, którzy nawet nie zamierzają niczego czytać, o ile w ogóle potrafią.
W ukazanym tu obrazie, granicę te stanowi surowy, zimny klimat, olbrzymie przestrzenie niemożliwe do skontrolowania nie tylko w czasie rzeczywistym, ale nawet w perspektywie godzin, gdyż śnieżna zamieć odcina dowolne miejsce od kontaktu ze światem, a przyroda w ciągu kilku godzin może nieodwracalnie usunąć ślady dowolnej zbrodni. W tym świecie liczy się tylko siła, instynkt przetrwania i wyczuwania zagrożenia za plecami, oraz - wbrew temu, co mówił główny bohater - także łut szczęścia, czego on sam najlepiej doświadczył, bo przecież pierwsze ciało znalazł przypadkiem.
Podobnych problemów można opisać tu więcej - powolna degeneracja indiańskich tubylców, stlamszonych przez najeźdźców, którzy opanowali ziemie ich przodków - ich zagubienie i bezsilność, którą odreagowują na różne sposoby.
Najciekawsza moim zdaniem scena, to pokaz siły pracowników (przecież zwykłych ochroniarzy) wobec oficjalnych organów władzy (policji i FBI) - mamy tu pokazany przedsmak tego, co dziś widzimy już wyraźnie, czyli gigantycznej władzy międzynarodowych korporacji, którą wyczuwają już nawet ich tacy szeregowi "woźni" z bronią. Jest oczywiste, że te wielkie międzynarodowe ( ale rodem z USA) koncerny, mają bardzo szerokie i głębokie patologiczne powiązania z politykami najwyższego szczebla, co zapewnia im bezkarność w dużo większych sprawach, niż tylko grożenie bronią jakimś prowincjonalnym policjantom lub nawet panience z FBI. Pomijając już nawet specyfikę prawa amerykańskiego z jego podziałem jurysdykcji, tę bezczelność i poczucie bezkarności widać tu nader wyraźnie i z pewnością nie jest to licencia poetica reżysera - tak wygląda rzeczywistość dzisiejsza, nie tylko już w Ameryce. Prawo zaczynają dr facto stanowić już ci, którzy na danym obszarze mają zdolność narzucenia siły, co genialnie podsumował miejscowy komendant, człowiek o olbrzymim życiowym doświadczeniu - to nie jest kraina wsparcia, to jest kraina radź sobie sam.

Odnośnie uwag kierowanych pod adresem głównego bohatera - myśliwego, jakoby niezdarne, czy wręcz komicznie pozował na superbohatera nie pasującego do całej ponurej i pogrążonej w beznadziei atmosfery filmu, wyciągając mu jakieś kompletnie trzeciorzędne niby błędy - typowe malkontenctwo amatorów kina akcji klasy C, szmiry w rodzaju serii z Bournem, gdzie ich idealny i "wiarygodny" heros z jednego pistoletu zabija 20 ludzi na minutę nawet się nie spocąc, bez problemu kradnie dowolną liczbę samochodów, zwierając czekające już pod stacyjką i obgryzione z izolacji kabelki zapłonu. Nasz bohater nie na żadnych niewiarygodnych cech komicznych - jest prostu człowiekiem lasu, znającym jego reguły i potrafiącym czytać jego znaki, bo na tym polega jego praca. Jako myśliwy jest i musi być obeznany z bronią i umieć się nią dobrze posługiwać i przecież robi to od lat co dzień, tropiąc dzikie zwierzęta i strzelając do nich w różnych warunkach.
Jest to prostu postać typowego przedstawiciela tego typu fachu w krainie o tak wymagających warunkach, dodatkowo doświadczonego osobistą tragedią, połączoną z poczuciem winy. Osobowość człowieka silnego i w miarę ogarniętego, bystrego ( bo inny nie przeżyłby w takich warunkach, wykonując taki zawód wymagający tak bezpośredniego kontaktu z tą dziką przyrodą i klimatem), a przy tym pogodzonego z losem, mimo przeżytej tragedii. Nie ma w tej postaci niczego sztucznego - każdy z nas, gdyby uważnie się rozejrzał, to mógłby wskazać kogoś takiego w kręgu swoich niepozornych z pozoru znajomych, czy sąsiadów - tylko na ogół o takich ludziach nie robi się filmów, właśnie dlatego, że nie pasują do modnej dziś konwencji bohaterów kina akcji klasy C.m, które dziś z niszy, jaką było 30 lat temu, dziś staje się normą.
Dlatego takie filmy z psychologią, bohaterowie nie są seryjnymi kopiami pustych avatarów z gier komputerowych, tylko mają psychikę i cechy ludzkie, które różnorodnie kształtują ich stosunek do świata i motywacje, są dla takich przebodzcowanych widzów "nudne", bo już w trzeciej minucie po napisach lub nawet jeszcze w ich trakcie, powinny wylecieć w powietrzu ze trzy samoloty lub budynki, z których powinien wybiec superbohater, który nawet bąków nie ma czasu puszczać, tylko w trakcie potrójnego salta, trafia z karabinu większego od niego muchę w lewe oko, z 30 metrów. No więc tego w tym filmie nie znajdziecie, więc dlatego pewnie dla niektórych " nuda"...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones