0 napięcia, 0 rozkminy, 0 zaskoczenia... Nad czym te zachwyty? Fabuła się wlecze jak po nitce do kłębka, który leży 5m dalej, w drugim kącie pokoju. Rozwiązanie całej "zagadki" sprowadziło się jedynie do podążania za śladami na śniegu. Na koniec sceny akcji jak z tych tanich polskich seriali o policjantach/detektywach (jeśli nie gorsze). Smętna muzyka. Pełno głupich scen jak z tą ucieczką z baraku - skoro taka wielka miłość to mogła przynajmniej zostawić mu list pożegnalny... ;D