czy naprawde na totalnym pustkowiu skutym mrozem gdzie trzeba sie przemieszczac dziesiatki kilometrow skuterem a glownym watkiem sledztwa jest gwalt a nie jakis seryjny morderca psychopata,Jane jedzie skuterem poprostu zbadac trop i zaklada kamizelke kuloodrporna ? Dla mnie to niedorzeczne..Nie mowiac juz o tej calej glownej strzelaninie i co ci ochroniarze chcieli ich wszystkich zabic,komendanta agentke fbi i reszte i dalej tam pracowac ? Bardzo duzo zachwytow nad tym filmem a film poprostu jest ok,ale zadne to arcydzielo jak pisza co niektorzy..
To jest film Taylora Sheridana, a to jest człowiek, który lubi popuszczać wodze fantazji. Tworzy jakby światy równoległe. Na przykład ta bzdura z rzekomo zamarzającymi płucami i ludźmi, którzy dławią się własną krwią. Sheridan w każdym swoim dziele pomija realizm na rzecz wymyślonych przez siebie "zjawisk". Również od strony psychologicznej jego postaci często zachowują się co najmniej nieracjonalnie. Jak słusznie zauważyłeś, strzelanina na końcu nie miała właściwie uzasadnienia. Co tym ochroniarzom dałoby wymordowanie stróżów prawa? Jeszcze by tylko pogorszyli swoją sytuację. Byliby oskarżeni o współudział w jednym morderstwie i jednym gwałcie, a tu nagle postanowili wybić pół tuzina policjantów? I co dalej? Co miałoby dalej z nimi być? Uciekliby z tych gór do Wenezueli?
Ochroniarze mieli gotowe alibi., Nie było w sumie żadnych dowodów na nich ani świadków. Ani nawet ciała tego ochroniarza co zabili. Najbardziej logicznym wytłumaczeniem było że ten jej chłopak po pijaku ją pobił i zgwałcił a później uciekł.