"Wiosna..." to traktat filozoficzny o życiu. Oto obserwujemy życie pewnego chłopca, przygarniętego i wychowywanego przez samotnego mnicha. Widzimy jak dorasta, zakochuje się, wyrusza w świat, wraca doświadczony i zaczyna nowe życie, by w końcu samemu zająć się wychowaniem innego chłopca. Z filmu tchnie spokojem, kontemplacją, choć przecież nie jest pozbawiony momentów humorystycznych. Choć niesie ze sobą głęboką i dobrze znaną naukę, jest to tylko i wyłącznie film. Większość z nas, tak jak młody mnich, poznać musi na własnej skórze cenę pożądania i śmierci.
Piękne pejzaże są dodatkowym atutem tego ciekawego, choć jednak mało odkrywczego koreańskiego filmu.
Faktycznie, mało odkrywczy to chyba jedyne co moglbym mu zazucic.
Pozatym dla mnie film, przekazuje bardzo potrzebna czasami madrosc, w bardzo pieknej, czytelnej i soczystej formie, mniam. Jesli chodzi o tempo filmu, moim zdaniem jest ono wspoltworca sukcesu, pozwala na prawde głeboko sie zamyslec nie tracac nic z filmu.