Gdyby ten film nie składał się w 90% z symboli i zawierał więcej scen mówionych, to bardziej by do mnie przemówił. Aż prosi się o więcej dysput pomiędzy mistrzem, a jego uczniem.
Tymczasem reżyser celował w film typowo artystyczny. Życzyłbym sobie jakiś filozoficznych dyskusji, czy dociekań. Jeśli ktoś, kojarzy film spełniający moje oczekiwania to prosiłbym w podanie tytułu. :)
Wracając do "Wiosny, Lata, (...)", od momentu [SPOILER] zabrania ucznia przez policjantów IMHO zbyt dużo metaforyki. W dodatku takie kreowanie obrazu już widziałem na własne oczy i nic odkrywczego tutaj nie zobaczyłem. :)