Z pewnością podniesie na duchu klasycznego "nerda"-sztywniaka, który nawet prostej postawy nie umie zachować, ma fryzurę z lat 60 i nie słyszał nigdy o jakimś sporcie czy siłowni (że o relacjach z kobietami nie wspomnę).
Przy tym wszystkim udawanie fajnego, bogatego, i znającego Nicole Kidman, żeby zaimponować byłej (którą ch*j wie dlaczego przyjął do domu) jest zwykłym frajerstwem i działa na mnie żenująco nawet jako żart filmowy.
Odradzam. Szkoda czasu na to sztuczne gówno.
Nie. Do połowy. Zwyczajnie nie trafia do mnie taki komizm ...choćby na końcu miał ujawnić wyłudzenia od ZUSu, stwardnienie rozsiane, albo zmienić się w Batmana czy Jokera.
Mi nie chodzi o twoją ocenę (choć przyznam że mało który film zasługuje na 1, i ten też nie należy do takich), chodziło mi tylko o to zdanie: "Przy tym wszystkim udawanie fajnego, bogatego, i znającego Nicole Kidman, żeby zaimponować byłej (którą ch*j wie dlaczego przyjął do domu) jest zwykłym frajerstwem i działa na mnie żenująco nawet jako żart filmowy." , które pokazuje, że filmu nie obejrzałeś do końca. Bo właśnie mniej wiecej taki był morał tego filmu, tani bo tani, oklepany, ale jednak był.
Pozdrawiam