Mam pytanie do tych, którzy uważnie oglądali. Oczywiście wiem, że film opiera się o proste założenie, że jak się weźmie narkotyki, to zamiast ludzi widzi się obrzydliwych kosmitów i jest się zdolnym do wielu złych rzeczy wobec innych ludzi. W sumie ten film to taka czarna komedia. Jest jednak jedna scena, kiedy bohater grany przez Roriego Caulkina widzi w lesie szarego kosmitę chowającego się za drzewami, a o ile dobrze pamiętam, to narkotyki brał ten wujek i jego córka. To co, tam naprawdę bywali kosmici? Czy może jednak trzy osoby brały narkotyki? On w sumie też cały czas nawijał, trochę jakby od rzeczy.