polecam obejrzenie tego filmu w lekkim znieczuleniu:)) Wtedy dłużyzny stają się atutem, a nie męczą, psychodelia i epatowanie erotyką podnieca, a nie nuży, a prowadzenie kamery zachwyca. Obraz, dźwięk, Tokio, światła, rytm, neony, puls, ponowoczesność, alienacja, nagość, zmiana, pustka...Niespotykane dla mnie w tym filmie jest to, że widz go mniej ogląda, a bardziej czuje...nie potrafie tego lepiej okreslić - fabuła skromniutka, film nie niesie z sobą jakis głębszych refleksji, analiza pogłębiona to nie ta droga, a jednak wibruje i wprowadza w psychodeliczny trans. Po stronie widza zostaje jedynie otwarcie sie na takie doznania.