Widzę, że pojęcia sarkazmu i ironii nie są znane większości, która oglądała ten film. Dlatego nie
dziwią mnie komentarze
to ty chyba nie masz pojecia co to jest sarkazm i ironia, sprawdz w slowniku, w tym fajansie na pewno tego nie bylo.
nie wiem o co ta "kłótnia". bardzo fajna komedia, z przymrużeniem oka oczywiście, ironią, sarkazmem, satyrą i w ogóle przecież "nie dosłowna", kto tego nie rozumie, niech rzeczywiście nie ogląda.bardzo fajnie zrobiona, zagrana itp. generalnie "spoko".
Również sie z tym zgadzam najbardziej zaskakuje mnie to że nic o tym filmie wcześniej nie słyszałem zero reklamy itd a zdumiewa mnie to że te naprawdę beznadziejne polskie filmy reklamuje się wszędzie i zawsze jest o nich bardzo głośno,a ten film przyzwoicie,pomysłowo i nowocześnie nakręcony jak na polskie realia,po prostu dobra rozywka....ovczywiście z przymrużeniem oka.
"Wojna żeńsko-męska" to raczej groteska i sprowadzenie pewnych rzeczy do absurdu. Pokazanie w krzywym zwierciadle głupich tendencji występujących w talk showach, w kobiecych pisemkach (poruszane tam tematy i sztuczne wyciąganie psychologii niemal z wszystkiego), jak również patriarchatu, podwójnych standardów w podejściu do nagości kobiecej i męskiej itd.
Książka lepiej oddaje istotę rzeczy. Tutaj reżyserowi rzeczywiście nie udało się przekazać widzowi wszystkiego, co Hanna Samson miała na myśli, dlatego film nie jest bardzo dobry, ale jest co najmniej niezły, zasługuje na mocne 6/10. Tyle osób oceniło to na 2/10 lub 3/10 chyba tylko dlatego, że wzięli to na poważnie i/lub nie zrozumieli groteski.
Też myślę, że ludzie odbierają film zbyt dosłownie nie zauważają, że to satyra show biznesu. Gdzie biją rekordy popularności coraz bardziej durne programy, zalewa nas śmieciowa prasa, celebrytami staja się coraz większe miernoty.