Film jest świetny, a od książki się znacznie różni - to jest wiadome, zaś adaptacja powieści "Wojna Harta" na film jest krótko mówiąc luźna. Wśród zalet filmu można wymienić : brak typowego dla Amerykanów patosu, realizm i rozmach oraz przedewszystkim znakomitego Bruca Willica. Na planie filmu zaszła wojna na słowa pomiedzy Willisem i filmowym Hartem - młodym irlandzkim akotorem Collinem Farrelem. Jeden z wyżej wymienionych panów nie wypowiedział swojej kwestii dokładnie i doszło do ostrych komentarzy - Willis powiedział "ty irlandzki fiucie..." do Farrela i obaj się pobili. Mimo, że Collin Farrel dla niektórych, zwłaszcza dziewczyn może być kolejnym idolem nastolatków w kolejnych filmach dowiódł i na planie - patrz historia z planu filmowego,że stać go na naprawdę dużo. Chociażby w "Raporcie mniejszości" gdzie ściga Cruiza (scena w fabryce bardzo efektowna) i przyokazji obija ryj Cruizowi. Początkowo myślałem, że postać Farrela w filmie Spielberga jest jednoznacznie zła, ale kiedy go zabito zrobiło mi się go żal. Zobaczymy jakie recenzje zbierze w DAREDEVILU ? . Wracając do WOJNY HARTA film polecam każdemu, gdyż jest to kawałek dobrego kina, choć nie jest to film rewolucyjny.