Wojna i pokój zrealizowana przez Bondarczuka jest jak czytanie Tołstoja w oryginale . Nikt nie jest w stanie lepiej oddać rosyjskości niż rosjanie choćby i radzieccy . Wspaniale zrealizowany film wraz z dbałością o sceny batalistyczne ( w tym zresztą rosjanie zawsze byli świetni ) Żenadą jest jednak to że jako jeden z pierwszych na niejedną już zresztą choć niezmiernie cenną stonę zawitałem
Zgadzam się w pełni:)
Literaturę rosyjską powinni ekranizowac Rosjanie!
genialny film:)
Nie wiem czy wiecie, ale do dzisiaj jest to najdroższy obraz w historii kina.
Jeśli by obliczyć inflację, to dziś jego produkcja kosztowała by jakieś 580mln$!!! A mówią, że to "Kleopatra" jest najdroższym filmem...
:)
Bo z tego co wiem w tym jest taki mały "myk". Mianowicie gdyby wziąć pod uwagę tylko koszty poniesione w trakcie produkcji i odpowiednio je powiększyć o inflację, wtedy najdroższa jest "Kleopatra". Można jednak podejść z innej strony - obliczyć ile dziś kosztowało by nakręcenie filmu przy użyciu ówczesnych środków. I wtedy najdroższa jest "Wojna i pokój". Różnica ta wynika z tego, że film ten kręcony był w państwie totalitarnym, a jego produkcję uważano za sprawę wagę państwowej, co przełożyło się m.in. na to, że tysiące statystów grających w scenach bitewnych pracowało za darmo (byli to żołnierze). Dziś coś takiego by nie przeszło, chociaż kto wie... Pozdrawiam
I tak to totalitaryzm radziecki dał nam wspaniały film. Jaka szkoda że u nas nie ma totalitaryzmu, wtedy Amerykańce by nam czapkowali za np. Teutonic Knights czy Mister Tada. Film o Ruskich dobrze może zrobić tylko Ruski, a nie żałosna Sojedinionnaja Jewropa (patrz wersję ostatnią).
Grubo: żyć w totalitaryzmie dla dobrych filmów. By tak myśleć, trzeba przejść polityczno-historyczną lobotomię. Ciekawe, co by na tę tęsknotę do bycia wziętym za mordę powiedziały miliony ofiar głodu na Ukrainie, czystek i gułagów? Czy doceniłyby wkład swojego życia w kinematografię? Takie brednie może pisać tylko bachor wychowany na wolności słowa.
Niestety robią to wtedy jak okazuje się, że wcześniej ich literaturę doceniają reżyserzy z USA lub Europy. Tak było w tym przypadku.
Dokładnie tak uważam. Anglosaskie ekranizacje klasyki rosyjskiej to dla mnie jakieś nieporozumienie- dwa ekstremalnie różne światy, jeden drugiego nie zrozumie na tyle, żeby stworzyć autentyczny utwór. Zawsze wyjdzie sztucznie nawet jeżeli produkcja będzie miała jakieś tam walory.