PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10032160}

Wojownicze Żółwie Ninja: zmutowany chaos

Teenage Mutant Ninja Turtles: Mutant Mayhem
6,9 4 445
ocen
6,9 10 1 4445
7,2 12
ocen krytyków
Wojownicze Żółwie Ninja: zmutowany chaos
powrót do forum filmu Wojownicze Żółwie Ninja: zmutowany chaos

Poszedłem na ten film by z czystej ciekawości sprawdzić, czy film będzie tak samo słaby to było w przypadku „Miss Kraken”. Okazało się, że tak samo jak w tym przypadku zwiastun wskazywał, iż film ten będzie artystyczną porażką. Zastanawiam się nawet czy po czasie ludzie stwierdzą, iż film ten będzie gorszy od wersji Michaela Baya.
Jak wspomniałem we wcześniejszym wpisie na Filmwebie, styl graficzny tego filmu niezbyt przypadł mi do gustu. Postacie wyglądają tam tak jakby przeżyli wojnę nuklearną – twarze są okropnie zdeformowane, wielu z nich ma zeza, a części ciała wyglądają (jak we wspomnianym filmie Dreamworsk) tak jakby nie pasowały do siebie. Równie pokracznie wyglądają elementy nieożywione – telewizor niemający równych krawędzi, budynki wyglądające jakby się zapadały pod siebie albo żarówki prawie w ogóle nie wydzielające światła. Na osobną uwagę zasługuje wybijający z rytmu design Splintera – nie wiedzieć czemu twórcy zrezygnowali ze znanego z filmów i seriali wizerunku dalekowschodniego senseia na rzecz amerykańskiego nieudacznika w kwiecie wieku. Nawet jego charakterystyczne długie wąsy postanowili zamienić na duże okulary i niepasujące do szczurzego ciała włosy na głowie, wyglądające trochę jak tupecik.
Kiepsko jest również z postaciami. Nie licząc Splintera, licho wypadają również tytułowe żółwie. Widzowie wytykają ich głosy jako zupełnie nie pasujące do charakteru zarówno w wersji oryginalnej jak i z polskim dubbingiem. Oprócz tego same żółwie nie wykazują jakieś znaczącej osobowości – występują bardziej jak zbiorowy kolektyw, niż zespół nawzajem się uzupełniających typów postaci. Nie rozumiem też zupełnie motywu, by pod koniec filmu zaczęli chodzić po mieście bez swoich masek, które stanowią przecież ich charakterystyczną markę pozwalającą widzowi rozróżnić kto jest kim. Film nie kryje się również z tym, by eksponować April O’Neil jako bezwzględnego drania, który popycha innych do działania tylko po to, by samemu móc na tym zarobić. Sama banda Super-Muchy istnieje tylko dla agresywnego fan-serwisu – wskazania, iż w filmie tym występują Mondo-Gekon, Czyngis-Żaba oraz oczywiście Beebop i Rocksteady.
Największym defektem tego filmu jest jednak fabuła czy może raczej jej brak. Dwuminutowy zwiastun praktycznie streszcza główny motyw filmowy, na którego odkrycie poświęcono 2/3 całego filmu. Sprawia to wrażenie jakby twórcy byli świadomi banalności motywu walki żółwi z pokrzywdzonym przez społeczeństwo złoczyńcą pragnącym zdezintegrować ludzkość za zbyt banalny i postanowili zapchać czas ekranowy agresywnym product-placementem. W filmie tym okropnie dużo czasu poświęca się na eksponowanie dekoracji i odniesień do innych produkcji animowanych. Najbardziej rzucają się w oczy odniesienia do „Squid Game” (design żołnierzy TCRI), kultura lat 80. (młodszy Sprinter ma fryzurę loki Jheri, którą preferował Michael Jackson) oraz rzecz jasna anime „Atak Tytanów” (walka z „tytaniczną” Super-Muchą). Szczerze mówiąc Michael Bay potrafił uczynić lokowanie produktów kompatybilnym z przebiegiem fabuły, zaś tutaj służy on jako sztuczny zapychacz.
Film sztucznie wydłużają również sceny mające eksponować „nastoletni humor” – maniakalne zainteresowanie żółwi czynnościami szkolnymi, ich wygłupy oraz scena z wymiotowaniem April (co ona w zasadzie jadła, że wymiociny były tak zielone i obfite?!). Na domiar złego cała fabuła prowadzona jest w dialogach, co obniża poziom zainteresowania, z czego najmocniej rzucają się w oczy wstęp, w którym Baxter Stockaman długo objaśnia to, że mutanty miały mu zastąpić rodzinę oraz objaśnianie przez CEO TCRI całego swego planu żółwiom podczas popierania ich krwi (sceny żywcem wyciętej z filmu Baya).
Na osobną uwagę zasługuje wątek TCRI. W filmie tym korporacja ta odgrywa tak minimalne znaczenie, że wyszłoby lepiej gdyby została zupełnie wycięta z filmu. Odnoszę wrażenie, że jedynym sensem ujawnienia TCRI było pokazanie, iż Sprinter również potrafi walczyć, zaś jego paranoja miała jakieś uzasadnienie. Wyszłoby znacznie lepiej gdyby występowała jedynie jako ukrywający się w cieniu tajemniczy mistrz zbrodni, który ukrywa się za wygaśniętym ekranem i modulatorem głosu (wątek tajemniczości i niepewności).
Podsumowując, film ten jest tak nużący i rozlazły, że nawet wierni fani marki TMNT srodze się na nim rozczarują. Film nie posiada spójnej kompozycji, postacie wywołają zażenowanie niż ubaw, zaś odniesienia do popkultury okazują się posiadać większą wartość niż sam film. W porównaniu z nim wersja Michaela Baya jest bardziej warta polecenia.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones