Trudno zekranizować książkę która jest zbiorem wywiadów z ludźmi dotyczących wojny z zarazą zombie. Film skupia się na pierwszych dniach walki z Zetami, w książce natomiast cała akcja rozgrywa się już po wojnie x lat od pierwszego zarażenia . Różnic jest sporo szybkie zombiaki, kamuflująca szczepionka, brak chińskiego wątku, rodzinka głównego bohatera i wiele innych wątków dodanych lub pominiętych.

Z książki zabrano tytuł i ogólnie cały pomysł reszta to już fantazja scenarzystów. WWZ to solidne kino sensacyjne. Bo nie oszukujmy się, z PG-13 to nie jest żaden dramatyczny horror. Ten zabieg zapewne miał zwiększyć wpływy ale za to negatywnie odbija się na całym dramatyzmie opowiadanej historii. Zombie zabijają praktycznie bez krwawo, zero kawałków ciał, deformacji, a scena w której Pitt wyjmuje łom z głowy zeta poza kadrem jest strasznie komiczna.

Sceny akcji natomiast są bardzo dobre, od ataku na miasto, poprzez sekwencje w samolocie czy bloku mieszkalnym, dalekie kadry itd. Cała otoczka wizualna cieszy oko szkoda, że cały dramatyzm został zabity tylko i wyłącznie dla dzieciaków które miały dostarczyć $$. Film o zombie nie może być miłą bają, pozbawioną dramatyzmu.

Żywe trupy może nie mają takich efektów specjalnych ale mają świetny klimat. Ale wiadomo film to nie serial i odwrotnie.

Ze względu na moja słabość do zombiaków daje 7/10 chociaż wiem że powinno być niżej.