Film fabularny opowiadający prawdziwą historię gościa, którego rodzina uciekła z Afryki do Grecji, postawiła wszystko na jedną kartę, zaryzykowała wszystko i osiągnęła sukces, gdy jeden z synów dostał się do NBA.
Cały film poświęcony jest drodze tych ludzi do momentu NBA Draft. Od uciekania przed władzami, cudu na granicy, nielegalnego pobytu w Grecji i życia ze sprzedaży bibelotów turystom. Tak, dobrze podejrzewacie – to niemal film telewizyjny w swoim wykonaniu, prosty i znajomy, stawiający na znane sztuczki. Nadal jednak ma wiele do zaoferowania.
Aktorstwo. Ogólnie jest ono poprawne w całym obrazie, ale rodzice szczególnie się wyróżniają. Pokazują, jak wielki ciężar i poświęcenie stały po ich stronie. Jakim to sukcesem jest takie zwykłe życie dla nich, jak bardzo boją się utraty tego. Czasami są lepsi, niż scenariusz przewidział – choćby w scenach stresowych, gdy oglądają mecz syna. Ojciec siedzi bez słowa, ale widać po nich, jak ciężko im w ogóle patrzeć – ale są tam, na trybunach, wspierając duchem syna. Po czym ojciec wstaje i mówi, że nie da rady i se idzie. Pod koniec filmu to zresztą powtórzono.
Drugie to sceny sportowe. Tak, zrealizowane jak w dużo większej produkcji – efektowne i naprawdę przyjemne wizualnie – ale to przede wszystkim nieliczny przykład, gdy jest istotne coś więcej poza tym najważniejszym, np. trafieniem do kosza. W tym filmie istotne jest podanie, aby ktoś inny trafił – i to świadczy pozytywnie o bohaterze. Nikt potem nie narzeka, że mógł samodzielnie próbować dokończyć akcję, zamiast podać – bo to też jest wielka umiejętność. To samo z blokowaniem. Trafienia są tylko jedną z tych rzeczy.
Miły film, dający minimalną dawkę nerwówki przy jednoczesnej pewności, że wszystko dobrze się skończy. I tak trochę łatwiej będzie nam zaakceptować, że sportowcy zarabiają miliony – w końcu idą na takich imigrantów i ich siedmioosobowe rodziny.
po prostu zdezorientowało mnie to bo tutaj piszesz, że całkiem ok, gra aktorska, sceny sportowe a ocena raptem 5 :D