Znane twarze, charyzmatyczni bohaterowie, ale to by było na tyle z plusów. Główna para kompletnie do siebie nie pasowała. Nie mam nic przeciwko temu, że bohaterów dzieli różnica wieku, ale tutaj bardzo rzucało się w oczy, że Hero wyglądał przy Ashley jak młodzieniaszek (aktor ma taki typ urody i lekki zarost go "nie postarzył"). Do tego nie było chemii, większą bohaterka miała w scenach ze swoim przyjacielem niż "miłością życia". Do tego wszystkiego bardzo płytki scenariusz, kolejny film "teledysk". Gdyby nie główna bohaterka i jej osobowość, która przyciąga, byłoby trudno wyczekać do końca.
Przecież Ashley znowu jakoś bardzo "staro, poważnie" nie wygląda, żeby "młodzieńczy" wygląd Hero rzucał się w oczy pod tym względem.