Bo do części 1 to nawet nie dorasta do pięt. Im dalsza część to tym gorzej. Z poprzedniej obsady pozostał jedynie Michael Gross. Niestety nie zagrał tym razem Fred Ward - co uważam za duży minus :( Fabuła i klimat ogólnie podobne do części 2-giej. Mam tylko wrażenie, że w części 3-ciej było więcej humorystycznych scen niż w częściach 1 i 2. Ciekawy pomysł z tymi latającymi stworami (jak to oni je nazwali? Dupo-dmuchy? "Brzmi jak tytuł pornola" - hehe :D), ale musieli coś nowego wymyśleć bo co kolejna część "Wstrząsów" to kolejne zmiany i "nowości".
Aha, wkurzały mnie te techno-kawałki, podczas każdej ze scen ucieczki przed tymi graboidami. Strasznie to irytowało.
Prawie zawsze jest tak, że kolejne części nie dorównują "jedynce", ale jednak kontynuacje "Wstrząsów" nie odbiegają poziomem in minus tak strasznie, jak to ma miejsce w przypadku innych filmów. weźcie sobie porównajcie trzecią część "Wstrząsów" do pierwszej i np. trzecią część "Koszmaru minionego lata" (z 2006 r.) do pierwszej. W tym ostatnim przypadku to tragedia. A tymczasem "Wstrząsy 3" zachowują klimat "jedynki".