Na pewno film z przesłaniem, i jak ktoś wcześniej wspomniał trzeba mieć styczność z alkoholizmem żeby ten film do końca zrozumieć, ja nie miałem więc...momentami nie czaiłem pewnych kwestii. Moja osobista ocena to 7/10
"Trzeba mieć styczność z alkoholizmem, żeby ten film zrozumieć". To frazes dość popularny wśród komentujących obraz Koterskiego. Nie zgodzę się. Własne doświadczenie związane z alkoholizmem - także w rodzinie - na pewno wzmacnia przekaz filmu w oczach wielu odbiorców. Ale reżyser przedstawia temat tak znakomicie, gorzko i do bólu prawdziwie, że nawet ktoś, kto nie wlicza w poczet wspomnień ojcowskich libacji, z powodzeniem wczuje się w dramat bohatera. I w pełni go zrozumie. "Wszyscy jesteśmy" to nie bibliograficzny przypis do traktatu o piciu - to gotowe kompendium tragedii, którą rodzi nałóg.
Piszę to jako DDA.