PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30495}

Wszystko dla miłości

It's All About Love
6,0 2 006
ocen
6,0 10 1 2006
Wszystko dla miłości
powrót do forum filmu Wszystko dla miłości

Nie słyszałem wcześniej o tym filmie, a tytuł sugerował kolejną komedię romantyczną, o której bym nie pamiętał już w godzinę po zniknięciu napisów końcowych. Tym razem było inaczej. Film traktujący o miłości... O samotności ludzi w wielkim świecie... O samym świecie, który jest dziwny i niezrozumiały. Można narzekać, że mamy doczynienia z przerostem formy nad treścią, ok, mogę się z tym zgodzić, lecz jakże cudowna jest to forma. Obrazy przyćmiewają dialogi, przygody bohaterów. Świat filmowy jest bajeczny i fantastyczny (ludzie odrywają się od ziemii i wzlatują ku niebu; padają martwi z powodu samotności; następuję globalne ochłodzenie) - elementy fantastyczne są narzędziem, metaforą twórców filmu w pokazaniu ludzkiego uczucia, dążenia do szczęścia i odnalezienia miłości, która jest jedeną ucieczką przed śmiercią.
Film ten bardzo mi się podobał, przykuł uwagę na cały czas trwania, a teraz, kiedy piszę te słowa, wspominam charyzmatyczną grę aktorów, którzy dali z siebie wszystko, aby wzruszyć i zmusić widza do pomyślunku.
Doskonała jest także muzyka, spokojna i nastrojowa. Na ścieżce dźwiękowej znajduje się utwór Zbigniewa Preisnera, który zresztą jest odpowiedzialny za całą oprawę muzyczną obrazu.
Gorąco polecam zakochanym i tym, którzy wciąż miłości szukają. Ci, co uważają, że świat jest dziwny, mają rację, i także powinni obejrzeć ten film, aby przekonać jak bardzo, jak dziwnym widzą go filmowcy.
Coś takiego! Niektóry filmy nadal potrafią być oryginalne...

użytkownik usunięty
Rethar

To chyba jestem strasznie głupi. Fakt, nie gustuje może w ambitnym kinie, ale jak do tej pory jakos przynajmniej je rozumialem. Tu natomiast , w moim odczuciu to byl taki ekranowy gruch z kapusta. Co ciekawe, widzialem metafory opisywane powyzej, ale ich plytkosc powodowala, ze byly nieciekawe/bezsensowne. Ogolnie, caly film jak dla mnie charakteryzowal sie bezsensem, z proba upozowania na dzielo oryginalne i nietuzinkowe. Nie oceniam gry aktorow, muzyka istotnie swietna.Brak fabuly. Calosc jednak jedynie dla fanow "czegos takiego", dla mnie duzy minus. Dawno nie widzialem gorszego filmu. Na pewno nie polecam przecietnemu widzowi, zakochanym tym bardziej - przygnebia sie.

Najwyraźniej jestem kolejnym głupcem, któremu ten film się nie spodobał. Film jest strasznie pokręcony, z wieloma "pseudo-metaforami", które próbują do czegoś nawiązywać, ale najwidoczniej nie zrozumiałem do czego. Nie dość że w jego produkcji brało udział wiele państw (a głównie aktorzy graja Polaków którzy wyjechali z ojczyzny), to na dodatek film jest przemieszany gatunkowo. Po trochu: dramatu, romansu, sensacji, Sci-Fi, obyczajowy i pewnie jeszcze kilka innych gatunków można było by w nim znaleźć.
Film oglądałem z dziewczyną i zamiast po jego obejżeniu podnieść się na duchu, można się tylko zdołować. Ogólnie nie polecam. Wole już sobie obejżeć mózgojebną papkę w stylu Van Helsinga.

użytkownik usunięty
Rethar

genialny, niewyrażalny, wspaniały, niezwykły. Trzęsę się cała. Obejrzałam film w wersji francuskiej, w dodatku najpierw robiłam synchro napisów. Warto! Warto... a właściwie szeptem warto.Niesamowitość. Szeptem oglądać, usiąść nad nim chwilę i zamyślić się.
Polecam.

użytkownik usunięty

Genialny, niewyrazalny, wspanialy, niezwykly?!?!?! To chyba troche za duzo juz z samego punktu jezykowej logiki... A wersji francuskiej tego filmu nie wolno ogladac, bo to nie jest film francuski! Przeciez to ujma na umiejetnosciach aktorskich, gdy film jest dubbingowany! Kto sie nie usmieje, gdy zobaczy De Niro czy Pacino mowiacych w innym jezyku (zapewniem, po francusku nie tylko oni sa niemozliwi...). Caly problem tego filmu zaczynal sie na jezyku. Slyszeliscie ten angielski?! Wszystko w porzadku dopoki akcent jest wypracowany, ale jesli akcent gubia aktorzy(bo tak, glowni sa z Polski ponoc, tez nie wiem czemu, jesli dookola jest mowa o powrocie do ukochanego domu, a mieszkanie dostaja w Moskwie...) w polowie zdania to juz nie jest dobrze. To skresla ten film na samym poczatku!!! Ani przez chwile nie mozna wczuc w klimat! I ktory z nich wymyslal dialogi, to nie wiem i chyba nie chce, bo sa tragiczne... gorzej... Muzyka? Hmm, Preisner mial lepsze sciezki dzwiekowe... takie, ktore po obejrzeniu filmu zostawaly w glowie duzo, duzo dluzej niz... no wlasnie, tu niewiele zostalo.
Ludzie! Jest tyle innych, pieknych, swietnie zrobionych filmow o milosci (jesli na tym wam zalezy tak bardzo, to jakas mania tych czasow... ogladajac film nie zakochamy sie, to raczej pewne). Claire Danes podobno poplakala sie po pierwszej, wewnetrznej projekcji... i miala racje.
Poogladajcie Kieslowskiego, Tykwera, ale nie zachwycajcie sie tym idiotycznym, pseudo-bajkowym stekiem bzdur!!!

ocenił(a) film na 9

Słuchaj rozumiem, że film Ci się nie podobał, czyli jednym słowem masz odmienne zdanie od założyciela tego tematu. Ale wiesz pouczanie kogoś w stylu "powinno ci się podobać to co mi, bo inaczej nie znasz się na kinie, bo ja jestem wyrocznią" jest po prostu bezczelne i głupie. A filmy Kieślowskiego mogą się podobać dokładnie jak i filmy każdego innego twórcy. Jak dla mnie są zwykle dość kiepskie. Zbyt egzaltowane i zbyt silące się na wielkie kino, którego w nich niestety nie odnajduję. Jakkolwiek się wysilę nie widzę nic niezwykłego w scenie ze staruszką usiłującą wywalić plastikową butelkę do pojemnika z otworem usytuowanym zbyt wysoko dla jej pokrzywionej starością postury. Albo nachalne i nieuzasadnienie walenie czerwonego koloru w "Czerwonym".

ocenił(a) film na 1

podpisuję się obiema rękoma:) tego tworu filmopodobnego nie dało się obejrzeć do końca

ocenił(a) film na 9
Rethar

Rethar, zgadzam się z Tobą, że jest to film wyjątkowy. Choć przyznam, że po jednokrotnym obejrzeniu nie potrafię go w pełni zrozumieć. Mogę dostrzegać pewne elementy, ale nie widzę pełni głębi, ale wiem, że ją czuć. Po prostu nie rozumiem tych wszystkich symboli - jest tego tak wiele. Bardzo podoba mi się to zatracenie w tym locie samolotem - kiedy jest to lot w kierunku śmierci, a jednocześnie jest czas na pełnię podziwiania otoczenia - na dostrzeżenie piękna kataklizmu. To mi bardzo przypomina "Nocny lot" Antoine de Saint-Exupéry'ego, kiedy bohater w czasie burzy wzlatuje ponad chmury - tam gdzie jest już tylko cisza i spokój, a burza zostaje pod nim (dlatego, że jest pod chmurami) i wie, że wzlatując tak wysoko nie starczy mu już paliwa na powrót na ziemię. A jednocześnie lecąc niżej nie przeżyłby burzy. Leci więc ku śmierci, ale umiera w ciszy, spokoju, wśród gwiazd i jest to piękna sceneria dla śmierci. I to jest takie podobne w tym filmie - napawanie się pięknem mimo dążenia ku śmierci. Tak samo ta różnica w umieraniu będąc zakochanym, a będąc samotnym.

W tym filmie jest coś zjawiskowego - jakieś piękno tragedii, 'popsucie się świata' i właśnie ta siła miłości, choć i tak nie wystarczająca, ale zmieniająca postrzeganie. Wszystko jest niewiarygodnie magiczne. Bardzo intrygujące. Miło by było, gdyby ktoś przedstawił jakąś szerszą interpretację. Chętnie bym poczytała. Może masz jeszcze coś do napisania na ten temat, albo znasz jakieś ciekawe teksty o tym filmie?

ocenił(a) film na 8
Eleonora

Mam podobne odczucia po obejrzeniu tego niezwykłego filmu.

ocenił(a) film na 9
Constantine_34

Odświeżę ten temat, bo nadal przepadam za tym filmem i akurat ostatnio go komuś poleciłam i jego także on (film) urzekł.
Tak mi się skojarzyło, choć są to ogólnie zupełnie inne filmy, że drugim cudownym filmem o pięknym kataklizmie jest "Melancholia". Ten "piękny koniec świata" jest w obu tych filmach. Zna ktoś może jeszcze inne produkcje ukazujące koniec świata w tak piękny sposób?

Eleonora

Ostatnia miłość na Ziemi

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones