Jeśli ktoś uważa, że ten film jest pretensjonalny i kiczowaty to można śmiało zarzucić mu, że chyba nigdy nie doświadczył tak silnego uczucia jakim darzą siebie główni bohaterowie filmu... i, że wrażliwość tejże osoby rozwinięta jest do poziomu małpy.
Film jest przejmujący i tylko widz z otwartym sercem i wrażliwym umysłem jest w stanie docenić to dzieło. Niezważając na malutkie błędy (o ile są) - jak akcent - film, pełen sprawnie skonstruowanych metafor (świetna rola Sean'a Penn'a) wiodących nas ku refleksji nad istotą przemijania uczuć - można by powiedzieć, w sposób Szekspirowski każdemu z nas - przybliża ludzkie namiętności. Szczerze polecam. 9/10
ten film to jedna wielka kpina.
ujmujący? METAFIZYCZNY?! haha, w którym miejscu?
jeden wielki kicz.
NIE POLECAM.
To kino surrealistyczne, gdzie trzeba ruszyć mózgownicą. Jestem ciekaw zatem co jest dla Ciebie kinem wybitnym skoro ten uważasz za kpinę i kicz. Nie rozumiesz, że tu głównym wątkiem jest uczucie między głównymi bohaterami, a cała ta surrealistyczna otoczka jest tylko tłem artystycznym. To nie jest kino akcji tylko studium ludzkiej psychiki podane w takiej, a nie innej formie.
Dziecko chyba nie znasz znaczenia słowa kicz skoro tak go nadużywasz kiczem nazywasz film który nie jest dla mas tak jak komedia połączenie romantyka ze s-f no ja tutaj jakiegoś powtórzenia nie widzę ale skoro ty to uważasz za kicz to gratuluję.
silisi to ty jesteś beznadziejna.
beznadzieja. kiepska gra aktorska jeśli chodzi o tą laskę, żadnego uczucia tu nie widziałam, a bardzo się starałam:) ogólnie filmu nie polecam, kompletna słabizna i amatorszczyzna :) 2/10
Podzielam, film bardzo dobry.
Zakładając że każdy ma inny sposób filtrowania/interpretowania informacji jakie do niego docierają, co można też też nazywać gustem.
To nie rozumiem osób które nie mogąc dostrzec w danym obiekcie czegoś pięknego, co jest przykładowo kwestią wrażliwości, chcą dany obiekt zniszczyć/zdeptać, w imię czego? Uschematyzowania innych wg siebie? Czy to strach przed czymś czego się nie rozumie?
dość dobry, ale nie każdemu się spodoba!, jak ktoś lubi filmu z dużą ilością ''ketchupu'', gdzie trup się ściele gęsto to raczej nie jest film dla niego, raczej lekkie kino do myślenia niezbyt wymagające, ale wymagające!
Generalnie pomysł ciekawy, ale skopany. Wydaje się, że reżyser pierwszy raz stanął filmowy, operator kamery był pijany, a scenarzysta na grzybkach halucynogennych. Uważacie, że miłość między Johnem a Eleną to piękne, silne uczucie? Ona raczej jakaś stręczycielka i psychopatka, a on niby po półtorej roku separacji znowu się zakochał? Film byłby wiarygodniejszy, gdyby w czasach krótkich "miłości", związków na tydzień, pojawiła się nowa para, przezwyciężająca to. Bo ja nie widzę zwycięstwa miłości Johna i Eleny. Niedopracowane wątki. Oczywistym było, że jak wszystko zamarza, to nikt po nich na stację nie przyjedzie, to rozstanie z Michelem, a kim do grzyba był Morrison?
Jeden plus za pomysł, drugi za grę Joaquina, trzeci za grę Seana Penna.