PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=853675}

Wszystko wszędzie naraz

Everything Everywhere All at Once
2022
6,8 88 tys. ocen
6,8 10 1 88159
7,3 80 krytyków
Wszystko wszędzie naraz
powrót do forum filmu Wszystko wszędzie naraz

Arcydzieło

ocenił(a) film na 10

7 Oskarów dla arcydzieła, bowiem jest to arcydzieło. Podane w formie pastiszu i przerysowane, czasami karykaturalne, ale takie powinno być, żeby choć trochę odpocząć od ciągłego brania przez nas życia na serio. Warstwa wizualna nie do końca jest tutaj istotna. Sama historia też nie, bo mogła być przedstawiona na mnóstwo sposobów. Istotne jest to nad czym ten film się pochyla. A pochyla się nad nami samymi. Ukazuje nas jako wiecznie dążących do czegoś, niezadowolonych z tego co mamy, z tego gdzie jesteśmy, poszukujących i goniących za czymś, co będzie być może za kolejnym zakrętem, kolejnym wzgórzem. My jako wiecznie niespokojni mamy w tle zakodowane, że tutaj jesteśmy tylko na chwilę. I że zawsze trawa jest bardziej zielona po drugiej stronie. I szukamy wciąż tej zieleńszej trawy. Ale czy na pewno daje nam ona to co chcemy? Czy znajdując tą trawę stwierdzamy: tak, to jest to co chciałem/am znaleźć, mogę wreszcie odpocząć? Odpowiedź brzmi: nie. Nigdy nie ustajemy w szukaniu, w dążeniu do czegoś lepszego, bo w naszym mniemaniu to co posiadamy nie do końca nas wypełnia. I przez to niestety często nie widzimy tu i teraz. Nie jesteśmy wszędzie naraz. Nie widzimy momentów. Nie widzimy nic. I przez to, że nie widzimy tego "wszystko wszędzie naraz", można by dodać do tego jeszcze "teraz", w pewnym momencie zaczynamy widzieć coś innego. Bajgla. Cudowna alegoria otchłani, której czasem się poddajemy. Bo ona nas wciąż kusi. Bo obiecuje nam spokój. Ale to złudna obietnica. W otchłani nie ma niczego dobrego. W otchłani nie ma niczego. W otchłani człowiek staje się pusty, ale nie daje ona obiecanego spokoju. Przynosi ze sobą pustkę, która nie pozwala już na normalne funkcjonowanie. Ta pustka jest jak czarna dziura, która wsysa wszystko i nic nie oddaje. Ale jest jedna rzecz, która może ją pokonać. To jest światło. Światło rozświetla mrok, daje nadzieję, ciepło. Tym światłem jest miłość. Miłość, która jest przeciwieństwem bajgla. Bo miłość daje, nie zostawia wszystkiego dla siebie, nie zasysa, oddaje swoją energię i promieniuje nią na wszystko dookoła. Człowiek jest samodzielną jednostką. Żyje sam i sam umiera. Ale na szczęście będąc w społeczności ludzkiej, nie musi sam mierzyć się ze wszystkim. Bo inni będą razem z nim. Rodzina, przyjaciele, żona, mąż. Oni zawsze są obok. Często wbrew wszelkim przeciwnościom losu. Dla nich człowiek jest zawsze pełny. Ojciec, matka, przyjaciel, mąż, żona widzą w człowieku istotę pełną i doskonałą. Widzą to wtedy, kiedy on sam nie widzi tego w sobie. Dzięki takim powiązaniom ludzkość doszła do tego momentu, w którym jest dzisiaj. To nieoceniona miłość matek, ojców, żon, mężów, przyjaciół nie pozwoliła ludzkości wkroczyć bezpowrotnie w otchłań. Choć już tyle razy ludzkość tej otchłani dotykała, już prawie w nią wchodziła, ale zawsze udawało się jej wrócić. Najważniejsze w życiu są momenty. Moment czyli tu, teraz, wszystko, wszędzie, naraz. Bo życia składa się z momentów. Nie pamiętamy całości życia, ale pamiętamy chwile. I te stworzone z miłości pamiętamy najbardziej. I tych najbardziej poszukujemy. I jeżeli ich nie znajdujemy czeka na nas bajgiel. Na końcu filmu jest piękna scena, kiedy główna bohaterka, w otoczeniu swojej rodziny i inspektora IRS, rozgląda się i zaczyna słyszeć różne głosy. I pomimo tego co przeżyła, pomimo bycia w różnych światach i zebrania mnóstwa doświadczeń jest zachwycona. Bo ma swój świat i swoją miłość, miłość promieniującą od niej i do niej. Bo zauważa moment. I tym momentem jest zachwycona. Bo w tym momencie ma już wszystko, jest wszędzie i jest naraz. Jest spełniona i doskonała. I tacy są dla niej jej najbliżsi, a ona dla nich. I tylko to się liczy w ostatecznym rozrachunku.

ocenił(a) film na 9
piecyk1981

I na tym polega "wielkość" filmu, że możemy interpretować go na tak różne sposoby.

ocenił(a) film na 8
piecyk1981

Ale ten bajgiel jest elementem tego wszystkiego, nie żadną "czarną dziurą". Tylko że córka bohaterki nie zrozumiała, po co on jest, bo nie szła po kolei :) I dla niej faktycznie byłby czarną dziurą, gdyby w niego weszła...
Droga składa się z pięciu etapów. 0 stopni - umysł pomieszania i chaosu, ten od którego zaczynamy. 90 stopni - uświadomienie sobie, że wszystko jest jednym. 180 stopni - uświadomienie sobie, że NIC NIE ISTNIEJE (bajgiel! ale do jego właściwego zrozumienia trzeba przejść przez punkt 90, co tu nie miało miejsca). W związku z czym 270 stopni - możemy zrobić wszystko (nawet pada dosłownie to stwierdzenie w filmie). Wobec czego - 360 stopni, powracamy do punktu wyjścia, ale już z zupełnie inną świadomością.