Dan i Daniel, dwa przemiłe chłopaki wystąpili przed filmem i zaprosili do obejrzenia go i to intro było najfajniejszą rzeczą jaka zdarzyła się podczas seansu. Potem już cały czas myślałam (zupełnie jak na Diunie), że za stara już jestem, żeby chodzić do kina.
Tutaj mentalnie trzeba mieć max 20 lat albo nie traktować tego poważnie - i przykro uzmysłowić sobie, że nie tylko wiek mi dolega, ale i podejście do sztuki jakby nie to.
No i jak już po raz kolejny zaczęłam rechotać nad dziecinnym scenariuszem, to wzięłam swoje rzeczy i wyszłam. Było to po tym jak Dżemi przebiła głową ścianę.