Co to jest totalne gów...o, a nota to chyba gwiazd tik toka, albo polskich celebrytów. Tego się nie da oglądać.,
To jest jeden z tych filmów, które albo się uwielbia, albo nienawidzi :-)
Fani wszelakich "universów" będą przezadowoleni. Mamy i światy równoległe, mamy skoki czasowe, przemianę postaci, strasznych antagonistów, fabułę niczym z Matrixa i pojedynki niczym z Harley Quinn. Do tego walki kung-fu, twisty i totalna abstrakcję. Dobrze jest spodziewać się niespodziewanego, bo pomysły reżyserskie są zacne. Choćby metodę podróży między światami - wystarczy zrobić coś nieprzewidywalnego, na przykład zdrzemnąć się w trakcie walki :-)
Jak dla mnie film jest jednak męczący - nieczęsto mi się zdarza wyłączyć film po niecałej godzinie bez chęci powrotu. Co dla jednych jest zaletą dla mnie było wadą - wszystkiego było za dużo. Jak zwykle do bólu gadatliwi i nad-ekspresyjni Azjaci, slapstickowe momenty, głupawe pomysły, sporo dziecinady i tandety. Że też J.L Curtis się na to zdecydowała... Cały czas się coś dzieje i mieszanina fung-fu, s-f, Urzędu Skarbowego, slo-mo, sterowania umysłów i dziadka na wyścigowym wózku inwalidzkim zamiast pysznego bigosu robi się zupą misz-maszem. Styl może się podobać, może robić wrażenie - ale mnie zmęczył totalnie.