Film to w zasadzie zubożały absurdyzm Camusa oprawiony w denerwującą konwencję przyozdobioną pączkiem. Trochę trąci również Kafką.
Czyli tak, pułapka nihilizmu i ponowne odnajdywanie znaczenia w absurdzie sytuacji. Problem jest taki, że nie ma tutaj powiedziane "dlaczego" powinniśmy znaleźć jakiś sens. Po prostu znajdujemy, ot tak, automatycznie, w emocjach i sytuacji. Nie kupuję tego. Gdybym nie czytał literatury pokrewnej, może i by mi się bardziej podobało. Zaczyna się nieźle, kończy się dłużąc niemiłosiernie.