Fatalna forma przekazu: głupia bijatyka i jakiś "pomysł" w tle, pod tym kątem podobne do incepcji i matrixa; sam "pomysł" nie jest nowy, nawet w kinematografii to już było, np. niemiecki "run lola run", polski też film był kieślowskiego z lindą jakiś
Śmietnik jeśli chodzi o przesłanie i zawartość
W tym filmie jest wymieszany "groch z kapustą": nihilizm z teoriami new age, z afirmacjami/memami z instagrama na temat wszechświata, z filozficznymi, buddyjskimi i innymi teroiami na temat ludzkiej egzystencji, sensu życia, kompletny chaos. Z jednej strony gadają, że ludzie są nic nie znaczącym tworem wszechświata a z drugiej strony co jest tragicznie śmieszne (bo na pewno nie jest to zamierzone w celach fabularnych, tylko po prostu dialogi są tak budowane w filmach amerykańskich) jak dzieje się coś złego postaci z filmu używją stwierdzenia "oh my god"…
Szkoda mi ludzi, którzy to stworzyli, bo muszą być bardzo zagubieni w życiu. Ten film pokazuje jaki śmietnik w głowach mają , jeśli tworzą film, w któym w ten sposób pokazują wizję życia, świata, rzeczywistości. Jest bardzo niedobrze, że mają pieniądze i możliwośc żeby rozsiewać takie bzdury, całe szczęście film sam działa na swoją niekorzyść, bo po 30 minutach można łatwo się pogubić o co chodzi i film nie zachęca żeby ani chcieć zroumieć ani oglądać dalej i domyślam się, ze więkoszośc ludzi sobie odpuści.