Odniosłem wrażenie, że film trochę czerpie z powieści "Inne światy" Michaela Crichtona, filmu "efekt motyla", "mr nobody" trochę jakby z "atlas świata" może nawet i "matrix", ale jest strasznie rozjechany, bezsensowny i niespójny, parówko-palczaści z majonezem w ustach to jakiś twórczy absurd, efekciarstwo rodem z filmów Jackie Chana zmiksowane z kinem Bollywood, wszędobylski chaos. Fajny zamysł, fajny morał, ale wykonanie to jakaś masakra, bez ładu i składu, no i ten bagiel.... dlaczego! K....a! no jakieś pytania jeszcze?!
Za co ten film dostał tyle nagród? Nie mam bladego pojęcia.