Wpychanie na siłę wątków LGBT to raczej głupota niż jeżeli miałoby to coś wnieść.
Dobrze, że główni bohaterowie są hetero (Yeoh i Huy) bo dzięki temu że się dopasowali mogą mieć córkę - ok ta jest homo i ma chłopaczkę (chłopkę?). Dziadek chiński konserwatysta nie za bardzo przepada za przygłupami więc koniec końców scenarzyści dają mu drugą szansę i przekonuje się do zboczenia seksualnego swojej wnuczki (rodzice zresztą mają to gdzieś).