Film na poziomie "Władców Umysłów". Infantylny, pretensjonalny, momentami śmieszny, częściej jednak żałosny. Dobroć i wielkoduszność głównego bohatera wzruszyła mnie do łez. I miłość i dobroć wygrywają, przecież to takie oczywiste. Nie da się tego obejrzeć, żeby nie poczuć mdłości, aż tak słodko. Pan J. jako gangster czasu jest tak słodki, że nastolatki, wierne fanki MTV już pewnie ściągają majtki przez głowę.
Sam pomysł czasu jako waluty jest genialny, jednak został totalnie skopany. Rozczarowałem się po seansie i tyle. Strata czasu, a zegar tyka.