Sama koncepcja czasu, jako waluty świetna. Niemniej, sama fabuła filmu mocno spłycona i w późniejszym etapie banalna. Zdaje sobie sprawę, że scenarzystów ograniczał czas, tu zdecydowanie pasowałoby nakręcić serial.
dokładnie: zmarnowany potencjał. Film bardzo tendencyjny, banalny i przewidywalny do bólu. Typowe hollywoodzkie zawiązanie akcji, a dialogi to totalna porażka. Na dokładkę jest mnóstwo błędów logicznych, które tylko podkreślają tandetę jaką bije po oczach to "dzieło".
Pełna zgoda. Rewelacyjny szkielet i tandetne wypełnienie, z mnóstwem logicznych braków. Przykre, że to "dzieło" popełnił reżyser genialnej "Gattci".
Właśnie, właśnie. Niezmierzone możliwości sprowadzone do uścisków wzmocnionych spojrzeniami.
Plus irytacja "pustą" scenografią, tak nierealną, że aż trąciło sztucznością.
Najbardziej rozbraja mnie ta idea, że niby ci, którzy mają więcej czasu, bardziej go doceniają, tj. boją się o życie. Zupełnie odwrotnie, niż wskazywałaby logika. Ale nie, ruda paniusia żyje wiecznie, dlatego żyje w ciągłym strachu przed przypadkową śmiercią. Śmiech na sali.
Inne: jest jakiś bandziorek, który chyba jako jedyny w bezprawnym gettcie posiada broń, robi co chce, zabija ludzi i nikt mu się nie stawia. W jednej scenie tam mówi, że będzie zabijał wszystkich po kolei, aż nie wsypią głównych bohaterów i co widzimy? Mieszkaniec z bronią przyłożoną do skroni zostaje wyzerowany - wie, że za chwile umrze, ale nie próbuje się wyszarpać, bo boi się śmierci od pistoletu.
Albo banki, które posiadają ogromne zapasy czasu i które można od tak po prostu obrabować w 2 osoby. Zero ochrony. I żaden z mieszkańców na nie wpadł na pomysł rabunku wcześniej.
Taki pomysł na film zepsuć..
Ci co mieli mniej czasu robili wszystko, by mieć go więcej. Proste i logiczne. Nawet teraz bogaci to w większości sknery
Zbyt dużo nieścisłości w filmie, niektóre sceny to katastrofa, bardzo słaby film.
Zgadzam się, ze pomysł na film świetny. Pierwsze sceny fajne, ten "zegar" na ręce, ciekawa sprawa. Nawet nieźle się oglądało, niestety tylko na początku. Dalej, to film staczał się po równi pochylej...
Krotko mówiąc, nasz bohater przeistacza się w dzielnego Robin Hooda, który zabiera czas bogatym burżujom i daje biednym. Aby bardziej zeszmacić scenariusz,dodano watek romansowy, do Robina dołączą się bogata panienka, znudzona życiem w luksusie.
Ostatnie sceny mnie ubawiły prawie do łez. Para dzielnych bohaterów dzierżąc w dłoniach rewolwery / niczym na dzikim zachodzie/ wkracza do ogromniastego, sięgającego niemal nieba banku...Ha ha ha
Świetny pomysł, ciekawa scenografia - ta post/industrialna sceneria - goły beton, stal, fabryki, slumsy itd.
Aaaaale ... zakończenie do dupy jak nie wiem co !
UWAGA - ZDRADZAM ZAKOŃCZENIE - SPOILER !!!
SPOILER - NIE CZYTAĆ DALEJ - JAK SIĘ NIE OGLĄDAŁO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!
kradną AŻ milion lat !!! Wow !!! Ale dużo ! To ilu ludzi w takim razie żyje na planecie ?! Sto tysięcy ?! - bez sensu !!!
No bo gdyby żył chociaż milion, to tego CZASU życia starczyłoby jedynie na cały ROK /per. łeb (osoba) . I co wtedy ? Mogiła po roku ?! Wszyscy zdychają i koniec ?!
W zakończeniu to powinny były być raczej MILIARDY lat albo ich niograniczona ilość - JEZU już teraz jest nas na ziemi ponad 6 MILIARDÓW - co w takim razie znaczy JEDEN MILION ???!!!
POWAŻNY BŁĄD ze strony scenarzystów. (!!!)
:)
Pierwsze co zrobiłem, to policzyłem ile wychodzi na łebka i zastanawiałem się jak tak śmieszne ilości mogą wpływać na destabilizację systemu.. No ale co tam, po co scenarzysta ma sobie takimi rzeczami głowę zawracać - widz ciołek, nie będzie się zastanawiał przecież.
No dobrze... Salas patrząc na kapsułę z czasem stwierdza: "Jednak isnieje człowiek z milionem lat". A gdzie w filmie jest powiedziane, że tylko Weis miał ten milion? Zobaczcie ile ludzi porusza sie po New Grenwich. Pewnie każdy z nich ma taką ilość... Oglądając ten film miałem nieodparte wrażenie (i pewnie sie nie mylę), że reżyser przemyca aluzję do współczesnej sytuacji gospodarczej świata. Coraz węższa grupa obrzydliwie bogatych (oczywiście żyjących z owoców pracy biedniejszych) i coraz większa tych, którzy muszą walczyć każdego dnia, aby przeżyć. Nie tak dosłownie jak w filmie, ale jednak... Dla mnie to połączenie Bonnie i Clyde plus syndrom helsiński. W sumie film bardzo mi sie podobał.
No ta aluzja, o której piszesz, faktycznie aż bije z ekranu. Ktoś musi mieć mniej, by kto inny miał więcej. Ale bardziej niż podział na klasy społeczne odniósłbym to do podziału państw - w bogatszych krajach nikt nie chce imigrantów, bo to oznaczałoby wyrównywanie poziomu życia, a przynajmniej szans. Jeśli ktoś się urodził w biedniejszym miejscu, to po prostu "ma pecha".
Rację macie - zresztą też pisałem o tym w moim drugim komentarzu. A pod drugie - corben1 przecież na samym końców mówili,. że "istnieją większe banki" czyli nie ma tutaj żadnego błędu scenarzystów.
Dokładnie to samo przyszło mi do głowy podczas oglądania tego filmu! Pomysł naprawdę świetny, a wykonanie i akcja jakoś tak "rozmydliły" cały potencjał.
powiedziałam sobie dokładnie to samo, gdy w końcu przez niego przebrnęłam. męka pańska! taki dobry pomysł, takie beznadziejne wykonanie...
Ja filmu nie oceniam po grze aktorskiej - oczywiście ma jakiś wpływ,a le mniejszy. Bardziej interesuje mnie przekaz, a nie losy bohaterów.J a film przyjąłem bardzo dobrze - pokazuje ludzką rzeczywistość i to, że ludzie mogą walczyć o swoje. Myślę, że film fajnie pokazuje to, że świat wyraźnie dzieli się na lepszych i gorszych oraz to, że "ludzie nie liczą się z innymi" - bogatym obojętne to, że gdzieś tam umierają ludzie i walczą o każdy dzień. Tak samo przemiana bohaterów - Sylvia czy jej ojciec (bo pod koniec chyba zrozumiał o co chodzi) - tak samo podobała mi się postawa jednego z tych strażników, Jaegera.
A co do reszty - akcji było moim zdaniem wystarczająco - kilka razy trzymał w napięciu. (Fajne było to podobieństwo początkowej i końcowej strony - z matką i Sylvią) Podobali mi się główni bohaterowie.
Ogólnie ode mnie film ma 7/10
mam dokładnie takie same uczucia. Zmarnowali super pomysł, świeży i oryginalny. Dali slabiutką fabułe, przewidywalną i w ogole. szkoda.
...zgadzam się...najlepszym rozwiązaniem zamiast wykradania czasu byłoby po prostu zlikwidowwanie zegarów...niedopracowany pomysł
Zalozmy ze film odnosi sukces komercyjny i ktos robi jego parodie ,ciekawe jak by to wygladalo bo film sam w sobie jest parodia.)
Szkoda zmarnowanego potencjalu .
Muszę się zgodzić z osobami, które twierdzą, iż koncepcja (sens) filmu został utracony na zakończeniu. Zbyt błahe oraz mocno przesadzone, ponieważ nie oszukujmy się, w realnym świecie (gdybyśmy dożyli takich liczników) cała sprawa wyglądałaby znacznie gorzej. Film wg mnie powinien pokazywać negatywne skutki takiego działania lub po prostu scenarzyści powinni pójść inną drogą. Film oglądało się jednak dość przyjemnie, dobra fabuła, oraz aktorstwo w tym wykonaniu nie było złe. Fakt, że niektórzy aktorzy (drugoplanowi i inni) przyćmili swoją grą aktorską dwójkę głównych bohaterów. Jednakże zakończenie nie dało mi do końca przyjemności przez spłycenie go do poziomu dna. Jednakże, mogę film polecić na nudne wieczory.