Wyścig

Rush
2013
7,8 161 tys. ocen
7,8 10 1 161287
7,4 53 krytyków
Wyścig
powrót do forum filmu Wyścig

Dwie postacie

ocenił(a) film na 7

Mega fajne było w tym filmie że od początku mieliśmy dwie postacie i można było sobie wybrać
komu kibicujemy. Zazwyczaj w filmie jest tak że jest jeden bohater który chcemy żeby wybrał a tu
było dwóch, ja bardziej kibicowałem hunt'owi ;)

albert405

Dwie postacie i zupelne przeciwienstwa , a jednak uzupelniali się w tej szalonej rywalizacji:)James Hunt - porywczy , zabawowy , zadny ciaglych wrazen , ryzykant bez zahamowan jakichkolwiek , Nikki Lauda - raczej spokojny indywidualista , pochloniety pasji do końca, o bardzo ciekawych , madrych spostrzezeniach zyciowych:)Szczerze muszę przyznać , ze jednak bardziej moje serce kibicowalo Nikkiemu , bo jego postac jest bardzo intrygująca , ciekawa , inna .To dziwactwo i indywidualizm Nikkiego było bardzo uderzające i nakreslone w filmie, dzięki czemu wywolal we mnie taką fascynacje i podziw do oddania sie pasji, w całym tego slowa znaczeniu:)

MADALENE_filmweb

Mnie również przekonał bardziej Nikki Lauda. Panowie po prostu inaczej rozumieli szczęście, mieli inne podejście do życia. Nikki nie był szczególnie lubiany, nie korzystał tak z życia jak James, ale oglądając film nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to Lauda był szczęśliwszy. Hunt został przedstawiony jako człowiek, który mimo wielu rozrywek, uciech, nie znalazł swojego miejsca w życiu- oczywiście swoją opinię formułuję na podstawie wrażeń po seansie, nie zaś prawdziwego życia Hunta. Lauda natomiast wydaje się po prostu nieco mądrzejszy życiowo w tym filmie.

ocenił(a) film na 7
Elis18

Myślę że najważniejsze przesłanie z tych dwóch postaci to żeby żyć tak jak każdemu odpowiada, jeśli ktoś lubi zabawę to się bawić i szaleć a jeśli poważne życie to wtedy żyć w taki właśnie sposób i nie próbować się na siłe zmieniać tak jak hunt przez pewien czas próbował(poprzez małżeństwo)

albert405

Ja wyniosłam z tego filmu kilka innych spostrzeżeń, ale z Twoim też trudno się nie zgodzić:)
Moje wnioski po seansie są takie:
- czasem warto sobie odpuścić jeśli do stracenia ma się naprawdę dużo :)
- w dążeniu do celu ważna jest determinacja i systematyczność- bez tego sukces staje się przypadkiem
- w życiu warto mieć coś, co nadaje mu głębszy sens
- nawet ludzi, z których się nie zgadzamy, którzy są inni niż my, mają inne podejście do życia trzeba szanować i pomagać im w miarę możliwości :)

ocenił(a) film na 10
Elis18

Jasne, że Lauda był szczęśliwszy. Hunt chorował na depresję po wycofaniu się z Formuły.

ocenił(a) film na 7
Bujaks

Po takiej ilości alkoholu to nie dziwne ;d

albert405

to raczej depresja wrodzona - a sposób życia był swego rodzaju anty-depresantem.
...z resztą każdy człowiek ma swoje własne demony - tylko nie każdy potrafi je okiełznać lub też inaczej - nie każdy potrafi je odpowiednio zamaskować...

-dlatego też nie dotykam się do definicji szczęścia. Natomiast cieszę się i może nawet jestem z tego powodu szczęśliwy, że taki film powstał. Ciekawa i dobrze opowiedziana historia! - zdecydowanie przeciwstawia się etykietce 'tandetnego filmu sportowego'.
Nie dziwię się wielu osobom na forum (i sobie też), którzy marzą wręcz o filmie o Sennie (vs Prost ofkors). W takim wykonaniu jak RUSH (2 równorzędnych bohaterów!) to jestem za. Jeden szkopuł - oni walczyli ze sobą całą dekadę!

ocenił(a) film na 10
albert405

Kibicowałam im obu, byli tak świetnymi kierowcami i wyrazistymi osobowościami, że nie potrafiłam wybrać jednego z nich. Lauda za to w jakim czasie powrócił na tor po wypadku i jaki poziom utrzymał zasłużył na ogromny szacunek. Aczkolwiek w ostatnim wyścigu w deszczu po tym co zrobił Hunt - za wariactwo, ryzyko i odwagę zwróciłam się bardziej ku niemu. Wiedziałam, że wygra - zasłużył na to. To było coś niesamowitego.

ocenił(a) film na 8
albert405

Tak czysto aktorsko, to fantastycznie obaj zagrali: Bruhl – REWELACJA!!!, on stał się kimś innym, odgrywaną postacią! Coś niesamowitego. Hemsworth też był świetny, ale trzeba przyznać, że rolę miał „łatwiejszą”, bardziej szaloną, dającą pole do popisu, a Bruhl zagrał z takim niesamowitym skupieniem… Właśnie – zagrał kogoś, kim nie jest (tak, tak, wiem, że to właśnie aktor powinien robić, ale w tym przypadku wyszło ponadprzeciętnie). Chapeau bas!