Nie przegapiłem GP F1 od prawie dziesięciu lat i długo zwlekałem z
obejrzeniem tego filmu... I mogłem jeszcze trochę poczekać.
Pomijając naciąganą fabułę, do minusów zaliczam:
1. Charekteryzacje: 70% osób na ekranie chodzi w tandetnych perukach i
beznadziejnie dopasowanej garderobie. Wiem, że lata 70. były powiedzmy. że
"oryginalne" modowo, ale tutaj jest temu bliżej do karykatury i słabego
teatru... albo melodramatu o kabarecie.
2. Zdjęcia: Nie czepiam się zdjęć z toru, bo ciężko w tym aspekcie zadowolić
widza, który ogląda wyścigi. Kolorystyka a'la retro wygląda sztucznie. Reszta
zdjęć przypomina mi słabą realizację pt. "Wyścig" z 2001 ze Sly Stallonem.
Podobne w formie.
3. Chris Hemsworth. Tak, to dla mnie minus. Straszne drewno z tego pana.
Nie wiem jak ocenić ten film. Z jednej strony odzywa się pasjonat F1 i prosi o
dodanie punkcika, z drugiej miłośnik filmów, który chce odejmować,
odejmować, odejmować.