Jest moc, akcja, dynamika. Ostatnia kwestia: "jest jedynym, któremu zazdrościłem" - jest zwyczajnie bzdurna.
Właśnie bzdurna nie jest. Lauda każdego dnia ciężko pracujący na swoją pozycję, narzucający sobie surową dyscyplinę, musiał się ścigać jak równy z równym z gościem, który noc przed wyścigiem zaliczył dwie panienki i obudził się na kacu. W gruncie rzeczy jest czego zazdrościć.
Hunt wygrał wyłącznie dzięki wypadkowi Laudy i zdobył tylko jeden raz tytuł Mistrza Świata. W pojedynczych wyścigach Hunta też polotu nie było. Ta cała kreacja jakim to Hunt nie był świetnym kierowcą to filmowa propaganda. Lauda zazdrościł Huntowi tego tytułu z '76 bo miał zwykłą manię i przerost ambicji i właśnie dlatego został tak wspaniłym kierowcą. Lauda jako tak utalentowany, sławny kierowca z pewnością mógł mieć dupeczek na setki.