Ciekaw jestem wielce czy to będą "realia" tego typu imprez. Sam byłem kiedyś na takiej i... Góry, pięknie położony ośrodek i śnieg który pokrywał wszystko. No i my, uczesani, wyprasowani i grzeczni na co dzień. A w tych górach zbudziły się "demony"! Oj obudziły... Nie będę się wdawał w szczegóły. Powiem tylko, że następnego ranka (to jest tak koło godziny dziesiątej) zwlokłem się z łoza, a że w ustach miałem takie uczucie jakbym całą noc jadł stare skarpetki i przegryzał serem "gorgonzola" a na deser łyknął jeszcze zawartość popielniczki poszedłem do łazienki by przepłukać gardło. Na umywalce stała szklanka z jakimś płynem. Nie wąchając łyknąłem zawartość i mnie zatkało, bo w szklance była wódka. Z wrażenia siadłem na kibelku i poczułem, ze siedzę na czymś mokrym. Zerwałem się i zobaczyłem, że muszlę klozetową razem z podłogą pokrywa warstwa z lekka przetrawionej warzywno mięsnej sałatki... Śmierdziało jak diabli, ale moje zmysły były mocno przytępione. Chciałem wziąć prysznic, ale kabinie zwinięta w kłębek chrapała sobie smacznie kadrowa (znaczy "human resources manager") w stroju mocno niekalanym. Rzecz ciekawa, to był nasz, męski pokój. jakoś mi się ją udało wyciągnąć spod tego prysznica. Wróciłem do łazienki i biorąc ręcznik zorientowałem się, że ktoś go użył, bo się tu i tam kleił i śmierdział. Do czego? Wolałem nie zgadywać... jakoś jednak wziąłem prysznic i wytarłem się w szlafrok. No i tu pojawił się kolejny problem, bo moja torba stała za łóżkiem, a ktoś przez nieuwagę postawił wpierw na tym łózko coś, a później to coś niechcący potrącił. A cała lepka zawartość (razem z talerzem) zmalała się w mojej torbie w której była bielizna.... Jednym słowem było aż za wesoło. Ja przyszedłszy do siebie po trzech dniach ciężkich cierpień obiecałem sobie solennie: NIGDY WIĘCEJ. Jeśli to będzie film o tego typu "wyjeździe integracyjnym" to go z miła chęcią obejrzę....