ale 7 to już bym dała. fajnie sportretowane środowiski korporacyjne. Moja siora jest korpo więc jestem na bieżąco. A poza tym, ja nie boję sie tego słowa użyć humor monthy pythonowski, może nie tak dobry jak oryginał, ale do przeżucia. Rozmowy z narzeczoną, czy motyw z Norwegami, poezja. Z czystym sercem mogę polecić, ja w każdym bądź razie kilka razy głosno poparskałam :)
Aha i mega boska scena z Kotem, Topą i Orzechowskim pod pokojem Figury, a zwłaszcza jej puenta. max!
Ja bym nawet dał 8. Za nieskrępowany i bezpretensjonalny humor. Półtorej godziny śmiechawy, taka jest prawda.
bezpretensjonalny? to znaczy, że był prosty, skromny, naturalny? jak dla mnie pretensjonalny- tj. sztuczny i w złym guście. Ale może rzecz gustu.
szczerze? to ten film był dla mnie na 8, w porównaniu do reszty nowych Polskich komedii, które są totalną porażką.
Ja piec lat w korpo:-) film jest oczywiście fantazja na temat, ale bardzo udana:-) w sumie z roboty najlepiej wspominam własnie integrację...
Ja o dziwo tez. Chociaż jako abstynentka zawsze najwiecej z tych wyjazdów pamietalam...
Za dawnych dobrych czasów byłem z trzy razy na wyjeździe integracyjnym. raz było dretwo, bo nowe kierownictwo i kazdy się starał dobrze wypaśc, ale dwa razy podobnie jak na filmie plus wspólna kapiel na golasa w stawiku nieopodal hehe
Najlepsza jest faza, w której człowiekowi już nie zależy żeby dobrze wypaść. Czasem zalowalam ze nie mam w ręku kamery, bo miałam cholerna chęć upamiętnić ekscesy co bardziej zasadniczych biurowych kilerow. Oj, po alkoholu słoma z butów wylazi... Dobrze to scerarzysta w jednym z dialogów ujął :-)
Bieganie w babskich kiecach to nic. U mnie wysoko postawiony prezio zapragnal by jego "poddani" oglądali go, jak go Bozia stworzyła!
Myślę, że jakby każdy opisał swoje historie z wyjazdów to by było na sequel, a nawet prequel :)