Czy naprawdę tak jest, że aby komedia bawiła ludzi musi być oparta na najprostszych
żartach i skojarzeniach? Czy to jest tak, że film może być o niczym, ale z racji tego że ma
kilka gagów o "dupie, cyckach" itp. jest uznawany za wspaniałą komedię? Idąc do kina
byłem świadomy na jaki film idę i nie oczekiwałem górnolotnych przemyśleń, poważnych
historii, jednak mimo to po raz pierwszy poczułem się zażenowany jako widz. Czy naprawdę
autorzy filmu mają nas widzów za tak prymitywnych?