Film pod każdym względem bezdenny. Za czas w którym zmuszony byłem patrzeć jak niezły skąd innąd aktor Jan Frycz robi z siebie debila i to w sposób własciwy dla amatorskiego teatrzyku przy kole gospodyń wiejskich należy mi się nie tylko zwrot za bilet ale i zadośćuczynienie za straty moralne. Nawet figura pięknej Katarzyny Glinki nie jest w stanie osłodzić tej katasrofalnej produkcji.
Pod jakim wzgledem film ten jest bezdenny. Wytłumacz proszę, tylko podaj jakieś konkrety. Chciałbym wiedzieć.
Używasz bardzo wyszukanych wyrażeń "zmuszony byłem", "zadośćuczynienie", "nie jest w stanie osłodzić", a nie wiesz jak się poprawnie pisze "skąd inąd" ... Nie zgrywaj więc tutaj wielkiego intelektualisty. Nie Twoje poczucie humoru, po prostu. Ja uwielbiam mimikę Tomasza Kota, moim zdaniem Kot jest w swoich grymasach podobny do młodego Jerzego Stuhra - zawsze mnie śmieszy. A komedia była typowo SYTUACYJNA, w gatunku "Żandarma z Saint-Tropez" i tego typu klasyki - komedia sytuacyjna prawie zawsze się sprawdza i sprawdziła się tym razem, głównie ze względu na super aktorów.
Witam.Film mi sie też nie podobał,pierwszy raz wyszedłem w trakcie seansu...Przepraszam was ale film dno totalne,nie dałem rady...Od samego poczatku nie podobał mi sie sposób pokazania,kamerowania(nie wiem jak to opisac)Glinka lata pół nago,frycz wali miny...co tu śmiesznego?Przepraszam ale mni nie smieszy np jak żona mówi to Kota tam jest sadoma....poprostu nie moja bajka.Ktos juz na tym forum napisał,ktoś powie kórwa i juz smiech na sali...Meczący strasznie film,nie polecam.Nie tylko ja wyszedłem,zeby nie było...
Sposób kamerowania? nie wiem, co w tym było dziwnego, może za blisko ekranu siedziałeś? "Frycz wali miny" to też jest raczej wyrażenie człowieka, który ma muchy w nosie, nie ma akurat humoru na ogladanie komedii i nic mu nie podpasuje. Kiedy żona Stasiaka mówiła "Sodoma..." to była jedna ze normalniejszych scen, nikt nie uważa jej za najśmieszniejszej. W dalszej części były zabawniejsze momenty i nie były ze słowami na k... - nie widziałeś ich pewnie, bo wyszedłeś. Może to nie być Twoje poczucie humoru, albo Ty sam nie miałeś humoru w czasie ogladania. Pozdrawiam.
Zapewne chodzi mu o to, że większość filmu była pokazana w zbliżeniu, nie wiem zresztą po co. Tak się nie kręci.
Akcja była kręcona w faktycznie istniejącym hotelu Ossa - plan był więc ograniczony. Ale ok - szanuję to, że może kogoś rzeczywiście to męczyło.
sodoma..ciagle to reklamuja i mina Kota..2-3 osoby sie śmiały wiec zamiar był taki ze ma to byc śmieszne...Zabor 85 ma troche racji...poprostu nie widziały mi sie ta najazdy,przejscia,meczące.Pomysł był taki:dajmy gwiazdy ,troche golizny i tłumy beda walic..a i jeszcze porównanie ze to polski kac vegas...Ludzie wala do kin? a jak, w Olsztynie seans od rana do wieczora co godzine.Poziom artystyczny mizerny...wystarczy poczytac recenzje w gazetach...poszedłem bo mam za darmo,wyszedłem..
.Fragment recenzji z Filmweb-Z biegiem akcji zaczyna się jednak robić coraz ciężej, i ciężej, i bardziej prostacko, a celne żarty psuje przaśny, przewałkowany w naszym kinie do granic możliwości humor z babą w lateksie i facetem w sukience na czele. Czy to jest śmieszne, to oczywiście kwestia gustu. Komus sie podoba ,mi nie i tyle.Po 40 minutach był film dla mnie własnie za ciężki...
Dla mnie śmieszne, bo prawdziwe. Chcesz czy nie - na prawie wszystkich imprezach integracyjnych ludzie piją wódkę w autobusie albo w samolocie, totalnie dziecinnieją i zachowują się jak niewyżyta młodzież na koloniach. Nie da się tego inaczej oddać niż przaśnym humorem. Wiem, bo sama organizowałam takie imprezy - bardzo często wyglądałam wtedy jak Stasiak. Ludzie zasypiali na szkoleniach, lądowali po kilka osób w jednym łóżku, ryglowali sobie drzwi stołami bilardowymi, wyjmowali drzwi z futryn, tańczyli na stole - nie da się tego opisać. Wpadki organizacyjne też bywały niesamowite. Na imprezie innej znajomej firmy podobno wszyscy zabawili się w rozbieraną grę w butelkę - rozebrali się do naga w hotelowej restauracji. Mnie to rzadko śmieszyło wtedy, a dzisiaj z przyjemnością mogę sobie obejrzeć taką komedię ciesząc się, że nie jestem organizatorką takiego wyjazdu. Ja lubię po prostu filmy, które mają w sobie trochę realizmu. Prostacko to jest w życiu niestety.