Alfred nie był tchórzem. On potrafił szacować ryzyko. Wiedział, że zdąży na przejeździe przed pociągiem i to zrobił. Nie był pewny, że da radę 4 bezwzględnym nastolatkom Znając polską rzeczywistość miał świadomość, że akcja w pociągu może się potoczyć różnie, nawet tragicznie. Jerzy po pobycie za granicą mógł myśleć, że sam autorytet starszego wystarczy, chłopcy przeproszą a on w oczach dziewczyny będzie Supermanem. Wszystko działo się tak szybko, że uważanie Alfreda za tchórza jest krzywdzące. Czy w oczach rodziny byłby rozgrzeszony dopiero gdyby sam umarł albo skończył na wózku jak ojciec?

Racja co napisałeś, ale ja myślę sobie, że miał w tamtym momencie trochę brata dosyć.
Wcześniej mieli kilka sytuacji, sprzeczek i na pieńku, a tu się wtrącił i chciał laskę ratować, może pomyślał sobie:
a niech mu trochę wpierd_lą to zmądrzeje!
Chyba tylko nie przewidział jak się to wszystko może tragicznie dalej potoczyć.