Szkoda, że ten film stoi w takim specyficznym rozkroku między (nieco dłuższym) krótkim metrażem, a czymś poważniejszym. Gdyby tak znalazło się równie dobre wprowadzenie jak rozwinięcie, to mielibyśmy obraz porównywalny w swej mocy do dokonań Smarzowskiego. A tak możemy napawać się doskonałym aktorstwem i niezłą realizacją, ale mamy świadomość, że fabuła w jakiś niewytłumaczalny sposób kuleje.
Więcej na:
http://komet.blox.pl/2012/04/Emocjonujaca-opowiesc-bez-fundamentow.html