Wymyk

2011
6,7 41 tys. ocen
6,7 10 1 40703
6,9 22 krytyków
Wymyk
powrót do forum filmu Wymyk

Dobrałem muzykę do recenzji, żebyście sobie posłuchali w trakcie czytania i wczuli się w
klimat, tylko nie oglądajcie tamtego filmu jak Corleone się zabijają, bo nie jest związany z
tym co mówię, a i was rozproszy.

http://www.youtube.com/watch?v=SVxCyanLOpo

Żeby zrozumieć tę historię, trzeba by samemu przeżyć coś podobnego.
Banda chuliganów w jadącym pociągu stosuje wulgarne zaczepki wobec dziewczyny.
Dwaj bracia siedzą i obserwują. Jeden nie wytrzymuje i reaguje. Szybka akcja, ale
nieudana. „Bohater” zostaje wyrzucony z pociągu, wypada z gry. Szpital, śpiączka, stan
ciężki, nierokujący. A drugi brat nie robi nic. Stoi jak wryty. I stoi tak dalej, nie wie co ma
robić. Jeździ codziennie do pracy, wynosi śmieci, ogląda telewizję mając świadomość,
że w tej jednej, decydującej chwili - może jedynej takiej w swoim rodzaju –nie sprostał i
poległ.

Dlaczego –oburzycie się - mielibyśmy nie zrozumieć apriorycznie – bez doświadczenia?
Poza tym z jakiego pociągu, kto, kogo, jaki brat? – zapytacie. I O braciach, pociągu i
innych szczegółach zaraz. Bo tak naprawdę nie chodzi o żadnych braci i żaden pociąg. To
pretekst, może i wydumany, bo można pod to podstawić coś mądrzejszego, albo
głupszego, na przykład nieuratowanie babci z pożaru, nie udzielenie pomocy komuś kto
wkrótce umrze… Istotą jest chwila prawdy. Jeżeli samemu nie przeżyliście czegoś
podobnego, albo nigdy nie myśleliście o tym, co byście zrobili w podobnej sytuacji, nie
zrozumiecie o co chodzi w „Wymyku”.

I tu o braciach. Więckiewicz i Simlat. Poznajemy ich razem, gdy jadą samochodem.
WIęckiewicz prowadzi, Simlat gada. Znudzony Więckiewicz dociska gazu, ściga się z
pociągiem, dojeżdża do rogatek i przejeżdża tuż przed kołami rozpędzonej maszyny.
Brat wybiega z samochodu, pęka psychicznie. Więckiewicz się cieszy.
Brawurowa akcja! Bezsensowna, ale odważna, można pomyśleć. Więckiewicz to chłop,
który nie boi się niczego. No i teraz już pewnie wiecie o jakich braci chodzi. Myślicie
pewnie teraz, że Simlat spęka jak będą wywalali Więckiewicza z pociągu. A teraz
zastanówcie się chwilę. Simlat, kto to jest? Google teraz nie pomoże, podpowiem, że to
ten mniej znany. No a Więckiewicz? OK., mogliście nie słyszeć o reżyserze Zglińskim,
podpowiem, zrobił taki film „Cała zima bez ognia”. Ba! Mogliście nie słyszeć nawet o
mnie (wybaczam), ale o Więckiewiczu na pewno słyszeliście. Więc teraz tak wyobraźcie
sobie, że Więckiewicz miałby grać gościa, który przez większość filmu miał być w
śpiączce? Że ma go nie być potem na ekranie? To po co by go zatrudniać i mu płacić?
Jak już jest Więckiewicz, to trzeba i tak mu zapłacić to niech się przynajmniej nagra, nie?
No i racja, to Więckiewicz był tym co stchórzył.

A może właśnie nie stchórzył, może byśmy zrobili tak samo. Ja pewnie tak bym zrobił. I
po jedenastu latach wracamy do tej zabawy jak po obejrzeniu „Długu”. Pamiętacie, jak
rozmawialiście wtedy po filmie ze znajomymi, że nie można zabijać , ale, że dla takich
Gerardów można robić wyjątki? Tak jest i tutaj, pytamy się sami siebie, co byśmy zrobili
na miejscu bohaterów. Jeżeli się nie pytamy, to filmu nie kupimy, nie zapłacimy za bilet,
nie zwrócimy PISF-owi za koszta i p. dyrektor Odorowicz będzie się martwić.

Dla Czytelników nie przywykłych do stylu niniejszej recenzji – wyjaśnienie – piszę ją w
hołdzie (za wyznaczanie nowych trendów w krytyce filmowej) i z dedykacją dla
dżentelmena prowadzącego oryginalny blog o ambitnej nazwie SRECENZJE. Natomiast
tym Czytelnikom, którzy nie zdążyli odsłuchać piosenki przed ukończeniem lektury
polecam wygooglowanie (w nowej karcie, żeby nie przerywać muzyki) owego autora i
odnalezienie jego recenzji, jeżeli ich jeszcze nie znacie.

ocenił(a) film na 7
juliancio_wodnik

kolego szacunek za tą recenzje,za podkład muzyczny do niej....czytając to i słuchając jednocześnie czułem jakbym siedział na tylnym siedzeniu tego samochodu który przejeżdza pierwszy przed pociągiem.......szacunek!