to znaczy, brak finału dla wszystkich wątków oprócz pogodzenia się bohatera z rolą brata; a dzieci? a żona? bandyci? i sam brat? oglądało się dobrze: gra aktorska, budowanie napięcia... (dlatego aż 5/10) tylko rozładowania zabrakło; jak się skończył, to się wkurzyłam, że w ogóle zaczęłam oglądać;
A może chodziło o niedopowiedzenie? Nie wszystko musimy być podane na tacy. Autorzy pozostawiają Ci możliwość własnej interpretacji i dopowiedzenia. Chyba lepsza jest otwarta furtka niż powiedzenie wszystkiego na siłę, niejednokrotnie bez nijakiej koncepcji i zachowania spójności z całością historii.
Moim zdaniem ostatnia scena jest wielkim polem do popisy wyobraźni i przemyśleń.
ja tam sie cieszę że obejrzałem ale autor tematu ma rację - film bez zakończenia. możemy sami sobie je chyba wymyślać...
Chyba towarzystwo niedokładnie oglądało;) Dzieci zostały z babcią (odesłał je Fred), żona odeszła na swoje,: raz, aby nie być kurą domową , dwa niepogodzona z tchórzliwym zachowaniem męża, bandytów zgarnęła policja, a Fred przejął kierunki rozwoju firmy przyjęte przez Jerzego, mimo że się z nimi nie zgadzał. Ot, życie bez fajerwerków.