Scena z przejeżdżaniem przez przejazd tuż przed pociągiem pokazała, że Fred jednak takim mięczakiem nie był. Czemu nie zareagował w momencie gdy bili mu brata? Nie
wiem, na pewno ich stosunki nie były najlepsze, ale wiem z własnego doświadczenia, że nawet gdy jest się spokojnym człowiekiem w takich sytuacjach człowiek potrafi się
postawić. Tym bardziej, że to nie było kilku koksów z bejsbolami, ale trzech szczurków. Jednak to co go potem spotyka, czyli odejście żony, odwracanie się rodziny i kolegów itd.
też jest niesprawiedliwe. Szczególnie odejście żony, która w takim wypadku też powinna zrozumieć, że np. jego też mogli z tego pociągu wypchnąć. A na końcu to wychodziło na
to, że Fred go z tego pociągu wypchnął i jest odpowiedzialny za śmierć brata. Przecież mówił mu, żeby się nie mieszał, bo swoją drogą oni tej dziewczynie nic takiego nie robili,
nie bili, nie gwałcili. Typowe gówniarskie zaczepki i teksty szczurków mających się za wielkich cwaniaczków. Kolejna kwestia to adopcja siostrzeńców, ja zapewne dzieci
swoich sióstr też nie chciałbym wychowywać. Chociaż mam nadzieje, że nigdy przed taką sytuacją nie stanę to nie chciałbym po prostu pieprzyć sobie życia tym bardziej nie
mając jeszcze swoich.
Swoją wypowiedzią pokazujesz, że postąpiłbyś tak samo jak główny bohater... Niestety Fred jedynie patrzył jak leją jego brata, gdzie wypowiedział do "szczurków" jedynie zdanie i natychmiast się wycofał chociaż nic mu nie zrobili. A poza tym wszystkim nie okazał skruchy (dopiero na samym końcu) i brnął dalej w kłamstwa, że jego też pobili, że stanął w obronie brata. Przy normalnej sytuacji (czyt. próbował bronić brata, ale dostał strzała i nie udało mu się go ochronić, co kończy się śmiercią brata) zadręczałby się, pokazał jakieś emocje, płakał (!), a on jeszcze się wkurzał na dzieci, że mu przeszkadzają, że żona chce pomagać choremu. Jego zachowanie pokazuje jego znieczulicę w stu procentach.